We Wrocbalowej Lidze Biznesu w sezonie Wiosna 2023 mieliśmy naprawdę ciekawą batalię o to kto uzyska awans wyżej, a kto się z ligą pożegna. Kilka drużyn zaskoczyło. Kilka zawiodło na całej linii. Emocji nie brakowało, a nieco więcej o tym jak poradziły sobie poszczególne drużyny przeczytacie poniżej w podsumowaniu sezonu.
W pierwszej lidze równych sobie nie miało Brzmienie Miasta, które po latach wróciło do elity. Drugie miejsce zajął debiutant FC Argon, który później awans do Ekstraligi uzyskał wygrywając baraż. Na trzeciej pozycji z brązowymi medalami - Szpilmacherzy. Bardzo wysoko beniaminek - Elektrosat Wrocław. Zawiodły dosyć mocno BNY Mellon i Piorun Zaodrze, do drugiej ligi po latach powrócili Kreowanie Marek i Angeli Verdi. Jak sobie wszyscy wymienieni oraz Ci nie wymienieni radzili? O tym w rozwnięciu.
WLB 1:
Brzmienie Miasta - Drużyna Marka Szpyry przed sezonem nie była stawiana w roli faworytów do awansu, a to dlatego, że zajęła dopiero szóste miejsce sezon wcześniej. Trafiła jednak z formą i przede wszystkim kadrą. Na meczach pojawiał się trzon, byli liderzy w postaci Konrada Hylewicza, Mariusza Szpyry czy Filipa Ciuby. Była bardzo dobra gra w defensywie i to przyniosło sukces. Brzmienie Miasta zgromadziło pięć punktów więcej od wicemistrza i osiem więcej od challengera. Przegrało tylko raz, w szóstej kolejce z Piorunem Zaodrze. To tylko pokazuje, że jego awans jest zasłużony w pełni.
FC Argon - Argon w sześcioosobowej lidze ukraińskiej radził sobie całkiem nieźle zajmując finalnie czwarte miejsce. Od samego początku w lidze siedmioosobowej chciał zaprezentować się równie dobrze, walcząc o najwyższe cele. No i tak zrobił. Ekipa Mariana Yevchaka zaczęła od remisu z Piorunem Zaodrze, a później śrubowała serię ośmiu zwycięstw z rzędu. Do starcia z Brzmieniem Miasta przystępowała z myślą, że jak wygra to sięgnie po złoto. Niestety bardziej doświadczony ligowiec okazał się lepszy. Później natomiast kolejny ligowiec ograł debiutanta i z dwoma porażkami "czarno-czerwoni" uplasowali się na drugiej pozycji co dało im prawo do gry w barażach o Ekstraligę. W tych nie dali żadnych szans Ołerowi Meble Ogrodowe zwyciężając 7:2. Co było fenomenem tej drużyny? A no na pewno intensywność gry, postawienie większej ilości akcentów na ofensywę (duża ilość oddawanych strzałów), a także pojedynczy zawodnicy, którzy potrafili zrobić różnicę - czytaj. Zelenchuk, Kornatovskyi czy Kikava.
Szpilmacherzy - "Szpilki" pokazały w minionym sezonie, że może są już starzy, ale nadal są jarzy. Bez Eryka Klimczaka wyśrubowali lepsze liczby niż jesienią, a wybitną formę prezentował 38-letni Łukasz "Tajfun" Hauzer. Zawodnik ten strzelił dziesięć goli, zanotował jedenaście asyst i często trafiał do siódemki tygodnia, zgarniając wcześniej MVP. Swoje gole dołożył jeszcze inny Łukasz - Nowak, a dobrze obroną dowodzili Jakub Masztalerz i Paweł Kalinowski. Czemu więc nie udało się osiągnąć czegoś więcej? A no dlatego, że czterokrotnie Szpilmacherzy stracili punkty - przegrali z Piorunem, Eko-Oknami i Brzmieniem Miasta, a także zremisowali z BNY Mellon. W takich okolicznościach brąz to bardzo dobry rezultat.
Elektrosat Wrocław - Rewelacja sezonu. Beniaminek przez wielu skazywany na pożarcie pokazał, że w piłkę grać potrafi i grał naprawdę bezkompromisowo. Siedem meczów wygrał i tylko cztery przegrał. Wszystko zaczęło się 12 kwietnia, kiedy to dawne Empty Dampers po trzech porażkach przystępowało do starcia z faworyzowanym BNY Mellon. Ten mecz ekipa Piotra Grzywaczewskiego wygrała 3:2 i zaczęła marsz ku górze tabeli. W kolejnych siedmiu spotkaniach odnotowała sześć zwycięstw i zajęła miejsce tuż za podium. Co okazało się w ich przypadku kluczem do sukcesu? A no na pewno kadra posiadająca liderów w każdej formacji - Cieśliński i Grzywaczewski z tyłu. Bracia Zasłonka, Gracjan Siwak i Konrad Stencel z przodu. Byli niepozorni, walczyli, ale kolejny sezon nie będzie już tak "łatwy", bo inni będą starali się im zrewanżować.
BNY Mellon - Minusa trzeba postawić przy nazwie BNY Mellon. Drużyna z aspiracjami do gry w Ekstralidze zajęła dopiero piąte miejsce do strefy barażowej tracąc aż siedem punktów. Niestabilność kadrowa zrobiła swoje. Nierówna forma liderów również. Swoje zrobiły również trzy remisy w trzech ostatnich spotkaniach z rywalami, z którymi teoretycznie ekipa Michała Dranki powinna wygrać (Eko-Okna, Piorun Zaodrze oraz Szpilmacherzy).
Piorun Zaodrze - Piorun wraz z Mellonem miał bić się o Ekstraligę, ale również nie sprostał temu zadaniu. Miejsce w środku tabeli - zaledwie 5 meczów wygranych i aż cztery przegrane. Znów z kadrą nie było tutaj najlepiej. Bywały bardzo dobre momenty takie jak remis z Argonem, pokonanie Brzmienia Miasta czy rozbicie Elektrosatu Wrocław, ale przytrafiały się też wpadki - 0:1 z Wrocław Cosmos (późniejszym spadkowiczem), porażka 0:3 z Royal Transport czy 1:3 z Kreowaniem Marek oraz Eko-Okna S.A. Grając tak nierówno - ciężko o lepszy rezultat końcowy.
Eko-Okna S.A - "Szklarze" byli świetnym przykładem na to nie liczy się to jak zaczynasz, ale jak kończysz. Po sześciu kolejkach zespół ten miał na koncie pięć porażek i plasował się na miejscu w strefie spadkowej. Momentem zwrotnym okazało się pokonanie Szpilmacherów - 10 maja - 2:1. Później gracze Jakuba Samborskiego dołożyli jeszcze trzy wygrane oraz remis z BNY Mellon i finalnie uplasowali się na siódmej lokacie, z przewagą siedmiu oczek nad strefą spadkową. W końcu obok Samborskiego wyrośli inni liderzy - Adrian Gliszczyński strzelił osiem goli i zanotował cztery asysty, a Michał Laszczyk zgromadził 11 kluczowych podań.
Royal Transport i Spedycja - Royal Transport i Spedycja obrał podobną ścieżkę do Eko-Okien. Pierwsze cztery mecze przegrał i przełamał się w dość nieoczywistym momencie 3:0 ogrywając walczącego o awans Pioruna Zaodrze. Później przyszła wygrana z Kreowaniem Marek, przydażyły się porażki z Argonem i Elektrosatem. Znów udało się wygrać, tym razem z Angeli Verdi, a sprawa utrzymania miała rozstrzygnąć się w ostatnim spotkaniu z Wrocław Cosmos. Drużyna Wojciecha Szkudlarka nie zawiodła w nim swoich kibiców - wygrała zdecydowanie 6:0 i zachowała ligowy byt. W drugiej połowie sezonu do gry wrócił Mateusz Świerk i miało to ogromny wpływ na poprawę wyników.
Bus Marco Polo - Jak co sezon w przypadku Busa Marco Polo zaznaczamy, że zespół ten jest zbyt mocny na drugą ligę, a za słaby na ligę pierwszą. Na papierze kadra wyglądała bardzo dobrze i spokojnie górna połowa tabeli mogłaby być osiągnięta. Jednakże - Łukasz Sornat i Damian Świadek nie przychodzili wcale. Paweł Garyga pojawił się tylko raz, a Patryk Hłobaż trzykrotnie. Grę starali się ciągnąć Mateusz Mrowiec i Krzysztof Dębowski, ale to okazało się za mało. Nic jednak nie zwiastowało zakończenia sezonu w strefie spadkowej. Początek gracze Pawła Markowskiego mieli wyśmienity, czego dowodem 9 punktów zdobytych w czterech meczach. W kolejnych siedmiu grach były już same porażki i finalny efekt nie był czymś godnym pochwalenia.
Angeli Verdi - Przed zbliżającym się sezonem Angeli Verdi mocno się osłabiło. Na mecze przestał przychodzić najlepszy zawodnik tej drużyny - Jakub Jakóbczyk, a na dodatek zrezygnowano z jego partnera z ataku - Arkadiusza Barskiego. No i gra w ofensywie stała się problemem. Zaledwie 14 goli strzelonych (drugi najgroszy wynik w 1 lidze), a w następstwie brak utrzymania piłki z przodu powodował, że "Zielone Anioły" musiały bardzo często pracować w defensywie, która również nie miała liderów. Na przekroju całego sezonu udało się pokonać jedynie Kreowanie Marek i Wrocław Cosmos, czyli przeciwników, którzy ostatecznie zakończyli granie pod Angeli Verdi.
Kreowanie Marek - Jeśli Pioruna Zaodrze i BNY Mellon traktujemy jako duże rozczarowania to w podobnej kategorii możemy usytuować Kreowanie Marek. Tutaj jednak nie chodziło o to, że "Kreatorzy" nie włączyli się do gry o awans, ale, że się z zapleczem Ekstraligi pożegnali. Zaczęli umiarkowanie od trzech punktów w dwóch spotkaniach, ale z biegem czasu wyglądało to coraz gorzej. Kadra była niestabilna, a jedynym zawodnikiem, który wystąpił niemalże we wszystkich spotkaniach był kapitan - Szymon Tuziński. Brakowało tutaj liczb, czego dowodem fakt, że najlepszy strzelec Kreowania - Marcin Kurpiel czterokrotnie znajdował sposób na pokonanie bramkarzy rywali. Problemy kadrowe spowodowały to, że fioletowi oddali walkowera ze Szpilmacherami, a sześć punktów zdobytych to za mało, żeby się w lidze utrzymać.
Wrocław Cosmos - Jeśli chodzi o walkowery to takowy mocno zmienił położenie Wrocław Cosmos. Debiutant zaczął bardzo dobrze, w czterech pierwszych spotkaniach odnosząc trzy zwycięstwa, w tym jedno z faworyzowanym Piorunem Zaodrze. Później coś się jednak załamało. Przytrafiły się trzy z rzędu dotkliwe porażki, potem był walkower, ale nie taki zwyczajny. "Kosmici" zapomnięli, że w tygodniu mają do rozegrania dwa, a nie jeden mecz i bez poinformowania nikogo nie zjawili się na spotkaniu z Eko-Okna S.A. W tym momencie karą było otrzymanie przez nich 5 punktów minusowych, a więc dorobek został zmiejszony do czterech oczek. Ostatnie mecze to problemy kadrowe i brak punktów, a więc spadek stał się smutną rzeczywistością. Jesteśmy niemalże pewni, gdyby nie ten walkower za -5 to debiutant zgarniając trzy oczka w jednym z trzech ostatnich spotkań - zapewniłby sobie utrzymanie. Tak się jednak nie stało i ekipa Oleha Vasylchenko musi odbudować się w lidze drugiej.
Na drugim poziomie rozgrywkowym walka o awans była jeszcze bardziej emocjonująca i ciężko było przewidzieć niektóre rezultaty. Najrówniej grał Tork, który uzyskał awans z pierwszego miejsca. Bardzo dobry był Żar Tropików, a także Motorpol Wrocław, którzy uzupełnili grono medalistów. Znów czegoś zabrakło Old Teamowi i mPTechowi. Z bardzo dobrej strony pokazały się DOIIB i Szybkie Kopyta, a poniżej oczekiwań zagrały Old Blue Angels, InsERT Team i oczywiście Sennder Polska. Więcej o powodach ich postawy napisałem poniżej.
WLB 2:
Tork - Tork nie miał sobie równych w drugiej lidze. Dziesięć zwycięstw, zaledwie dwie porażki. Gra na tak z dużą ilością strzelonych goli i dużą ilością goli straconych. Bilans: 46:34. Duży wpływ na tak dobry rezultat miała stabilna kadra z kilkoma liderami, na czele z fenomenalym kapitanem - Łukaszem Cygańczukiem, który strzelił 17 goli i zanotował 11 asyst, mając tym samym bezpośredni udział w ponad 60% bramek zdobytych przez dawny Impel. "Granatowi" jako zespół pokazali, że potrafią wyciągać wnioski. Po klęsce 4:10 z mPTech-em dwa kolejne mecze wygrali. Później po blamażu z Szybkimi Kopytami - 1:7, wygrali do końca siedem spotkań. To się nazywa zespół z charakterem.
Żar Tropików - "Palmy" wiosną przeżywały drugą, a może i trzecią młodość. Chociaż kadra tej drużyny nie uległa przebudowie, a nawet lekkiemu osłabieniu to jednak kolektywnie wyglądało to bardzo dobrze. Żar grał równo, przegrywając w całym sezonie zaledwie dwa mecze - 1:3 z Torkiem i 0:2 z Old Teamem. Później do końca sezonu oglądaliśmy serię ośmiu kolejnych meczów bez porażki. To, że Adam Łapeta potrafi seryjnie strzelać gole to wiemy, ale, że Waldemar Zubik będzie drugim najlepszym strzelcem i drugim "kanadyjczykiem" drużyny to tego byśmy się nie spodziewali. Gracze w "pomarańczowych" trykotach udowodnili jednak, że wiek jest tylko i wyłącznie liczbą.
Motorpol Wrocław - Motorpol Wrocław słynie z tego, że gra w sposób niezwykle pragmatyczny. Aż siedem drużyn strzeliło więcej goli od "Handlarzy", ale za to tylko jedna straciła ich mniej. Ciekawostką jest to, że drugi i trzeci najlepszy strzelec mieli odpowiednio trzy i cztery gole strzelone. Pierwszy rozegrał jedno, a drugi trzy spotkania. Najwięcej trafień miał Damian Kuriata - 7. Nie można zatem mówić o tym, że indywidualne popisy dały Motorpolowi awans. Tutaj dobrze zadziałał kolektyw, a konsekwetna gra przyniosła brązowe medale.
Old Team - Drużyna Kamila Moczydłowskiego długo przewodziła stawce. Do 9 maja miała na koncie sześć zwycięstw, jedną porażkę i zaledwie trzy gole stracone. Kryzys formy przyszedł na finiszu kampanii. Zaczęło się od remisu ze znajdującym się w strefie spadkowej - Brakiem Sponsora. Potem przydarzyła się porażka 0:1 z DOIIB i już sytuacja się skomplikowała. Nieznaczna wygrana z FC UPM - 1:0 pozwoliła przywrócić marzenia o awansie, ale do tego była potrzebna wygrana z Motorpolem Wrocław i Torkiem. Niestety tutaj nie udało się zdobyć choćby jedngo punktu i ostatecznie gracze spod znaku Kasztelana zakończyli sezon trzy punkty za strefą medalową. Rozczarowanie jest, chociaż posiadanie najlepszej defensywy w lidze to na pewno jeden z pozytywów minionej kampanii.
mPTech - O ile Old Team stawiał na futbol bardzo skuteczny, ale bez fajerwerkwów, to mPTech grał widowiskowo. Ani pierwszy, ani drugi styl nie przyniosły sukcesu w potaci awansu i w obu tych przypadkach możemy mówić o dużym rozczarowaniu. Zespół Krzysztofa Moroziuka w pierwszej kolejce pokonał późniejszego brązowego medalistę, a w drugiej późniejszego triumfatora WLB 2. Później przydarzyła się wpadka z FC UPM i rollercoaster z Old Blue Angels. Po serii zwycięstw swoje zrobiły też porażki z Old Teamem, Żarem Tropików i klęska z DOIIB. Z pięcioma porażkami ciężko zająć miejsce wyższe niż miejsce piąte. Co zatem było przyczyną takiego stanu rzeczy? A no z pewnością zbytnie uzależnienie się od formy Filipa Rusiaka i Huberta Żurawia, a więc najlepszego strzelca i asystenta. Gdy ich nie było - gra wyglądała gorzej, tak samo z resztą gdy prezentowali oni słabszą formę dnia. Swoje zrobiła też bardzo słaba gra w obronie, bo co z tego, że napad strzelił prawie 60 goli, jak obrona przepuściła ich 41 (drugi najgorszy wynik w lidze).
Szybkie Kopyta - Szybkie Kopyta jak na młody, niedoświadczony zespół zaprezentowały się naprawdę z bardzo dobrej strony. W pewnym momencie liczyły się nawet w grze o awans, ale zabrakło im tego doświadczenia. Na przekroju całego sezonu potrafili rozbić Torka - 7:1 czy ograć Motorpol Wrocław - 4:1. Po 9 maja wszystko zaczęło się komplikować. Prowadząc 3:0 z Old Blue Angels, uzyskali tylko remis - 3:3, a później w czterech ostatnich spotkaniach zanotowali aż trzy porażki. Ktoś zapyta - co było przyczyną słabszego finiszu? Ciężko powiedzieć, aczkolwiek ja jedną teorię mam. W pewnym momencie na mecze przestał przychodzić Maciej Mikołajczyk, który w świetny sposób łączył defensywę z ofensywą "Rumaków". Pod jego nieobecność Mateusz Sobczak i Filip Balcerzak już tak efektywnie nie grali i trzeba było się pogodzić z miejscem w środku ligowego zestawienia.
Old Blue Angels - Jeśli spojrzymy na historię i fakt, że Old Blue Angels było wiosną spadkowiczem z 1 ligi to jego siódme miejsce na koniec grania trzeba uznać za ogromny zawodów. Trzeba być jednak sprawiedliwym. Latka lecą, kadra stabilna nie była. Niemalże wcale nie przychodził Marcin Majak. Rzadko widywaliśmy również Rafała Więcka i Michała Trojana. Wózek starał się ciągnąć Piotr Andrzejewski przy pomocy Mateusza Gądka, ale to było za mało. OBA zaczęło od czterech zwycięstw, żeby w kolejnych żeby w kolejnych ośmiu meczach zainkasować zaledwie 7 punktów (w tym czasie jedno zwycięstwo walkowerem i ogranie przedostatniego w stawce UPM-u). Jeśli nie wygrywa się z czołówką to ciężko walczyć o miejsce w niej.
DOIIB - Dolnośląska Okręgowa Izba Inżynierów Budowlanych w swoim debiucie w lidze Wrocbal zaprezentowała nam się z naprawdę niezłej strony. Ósme miejsce w stawce, ale 18 punktami, czyli stratą czterech oczek do czwartego i siedmiu - do trzeciego miejsca. Byli bezkompromisowi - 6 meczów wygrali i 6 przegrali. Potrafili rozbić mPTech czy ograć Old Team, ale przydarzyła im się również wpadka z niżej notowanym InsERT-em. Tak czy siak więcej w przypadku tej drużyny możemy upatrywać plusów niż minusów, a dopiero sezon jesienny pokaże jaki jest faktyczny potencjał tej kapeli.
Stowarzyszenie Odra-Niemen - Stowarzyszenie Odra-Niemen zakończyło sezon nad strefą spadkową i to w przypadku tej drużyny można uznać za sukces. 15 punktów zdobytych, a 12 z nich zostało zdobytych na rywalach, którzy uplasowali się za Odrą. W taki oto sposób robi się "utrzymania". Tym dodatkowym prezentem było niespodziewane ogranie Szybkich Kopyt. Jeśli chodzi o grę tej drużyny to świetnie Mateusza Lubańskiego zastąpił Dariusz Sojka, a swoje cegiełki dołożyli równie skuteczny Patryk Kantorosiński i oczywiście bramkarz - Dominik Rozpędowski.
InsERT Team - InsERT Team sezon zaczął dobrze, bo od dwóch zwycięstw. Niestety później zaczęły się schody, a seria pięciu kolejnych porażek z rzędu stała się faktem. Pod koniec sezonu nastąpiła nieznaczna poprawa i udało się znów wygrać dwa mecze, ale cztery starcia w międzyczasie kończyły się bez zdobyczy punktowej. Kadra nie była zła, ale nie została wypracowana odpowiednia forma. Najlepszymi strzelcami byli Łukasz Such i Grzegorz Mosiołek z trzema golami strzelonymi. Konrad Nowak do siatki nie trafił ani razu, a Jacek Śliz najlepsze swoje mecze rozgrywał na bramce. W takich okolicznościach nie da się osiągać sukcesów.
Brak Sponsora - Drużyna Marka Chmiela od kilku dobrych lat nie potrafi wynieść się ponad przeciętność i znowu zakończyła sezon w "czerwonej strefie". Gra ofensywna nadal pozostawiała wiele do życzenia, ale za to w obronie wyglądało to lepiej niż w poprzednich kampaniach ligowych. Zadbał o to sam Chmiel, który wpuścił więcej bramek tylko od Leszka Półtoraka (Old Team), Grzegorza Wojtasa (Żar Tropików) i Tomasza Szabłowskiego (Motorpol Wrocław), w wielu spotkaniach prezentując naprawdę wysoki poziom gry. Bramkarz może jednak punkty ratować, ale ich nie zdobędzie. Z przodu była posucha, a gdyby nie skuteczna gra Dawida Nowackiego i Pawła Gorazdowskiego wyglądałoby to jeszcze gorzej.
FC UPM - "Gryfiny" chociaż piłkarsko naprawdę prezentują się coraz lepiej to jednak nie potrafią dobrej gry przełożyć na regularne punktowanie. W sezonie wiosennym zdobyły zaledwie sześć punktów, ogrywając 4:3 mPTech i 3:1 - Brak Sponsora. Poza tym nieznacznie (różnicą jednego gola) przegrali z DOIIB, Old Teamem, InsERT-em, Torkiem i Stowarzyszeniem Odra-Niemen. Jeśli udałoby się tutaj punktować to z pewnością rezultat byłby o wiele lepszy. Wielokrotnie brakowało jednak szczęścia i takiego większego "cwaniactwa" w grze.
Sennder Polska - "Oranje" zawiedli swoich, licznie pojawiających się na meczach, kibiców. Zaczęli średnio, ale sześć punktów w pierwszych pięciu meczach pozwalało im myśleć o grze o medale. Niestety w pewnym momencie załamał się skład. Mateusz Fedyna przychodził rzadko, ale też nie prezentował optymalnej formy. To samo Artur Wawrzykowski czy Rafał Garbarczyk. Na dodatek wcale nie grał lider defensywy - Łukasz "Skaju" Tatarczuk i nie było na kim oprzeć gry. Z czasem, gdy porażka goniła porażkę, brakowało ludzi do gry, a efektem końcowym tych problemów było to, że Sennder musiał dwa ostatnie mecze oddać walkowerem. Zakończył sezon Wiosna 2023 na ostatnim miejscu, bez zdobyczy punktowej i miejmy nadzieje, że w niedalekiej przyszłości wyciągnie odpowienie wnioski i wróci silniejszy.