Sklep

Podsumowanie sezonu Jesień 2022 - WLB 2

Przedostatnie podsumowanie w tym miesiącu to podsumowanie sezonu Jesień 2022 w drugiej lidze WLB. W niej najlepiej poradził sobie debiutant, ale inne drużyny również przyniosły kibicom sporo emocji. Nie ma co lać wody pora przejść do rzeczy.

Na Świerku do pierwszej ligi

W pierwszej lidze WLS najlepszy okazał się debiutant i w drugiej lidze WLB również nowy zespół nie miał sobie równych. Był nim Royal Transport i Spedycja. Ten jednak nie wystartował tak dobrze jak wcześniej wspomniana drużyna. Na inaugurację znacząco przegrał z Torkiem, jednakże późniejsze wysokie wygrane z innymi faworytami, czyli Sennderem Polska czy TelForceOne pokazały, że ten zespół będzie mocny. W całym sezonie team Bartosza Pawlaka tylko dwa razy schodził z boiska pokonany. Strzelił aż 50 goli (drugi najlepszy wynik w drugiej lidze) i tylko 12 goli stracił (najlepszy wynik w drugiej lidze). Nie byłoby jednak tego wszystkiego gdyby nie postać Mateusza Świerka - byłego zawodnika takich drużyn jak Sokół Wrocław, Astech czy White Stars. Popularny "Świerku" pokazał, że druga liga to dla niego zbyt niskie progi i z miejsca stał się gwiazdą nie tylko Royala, ale i tego całego poziomu rozgrywkowego. Zawodnik ten miał bezpośredni udział niemalże w połowie bramek swojej drużyny. Sześciokrotnie otrzymywał tytuł MVP. Został też najlepszym asystentem w gronie drugoligowców. Bez niego debiutant na pewno nie poradziłby sobie tak dobrze i aż jesteśmy ciekawi jak będzie prezentował się na zapleczu Ekstraligi.

TelForceOne wyciągnął wnioski

W zeszłym sezonie TelForceOne zajął co prawda ósmą pozycję, ale do końca liczył się w walce o awans i do miejsca na podium stracił finalnie zaledwie trzy oczka. Jesienią zamierzał wyciągnąć wnioski, żeby po ostatnim meczu sezonu móc świętować promocję do wyższej klasy rozgrywkowej. Ta sztuka ekipie Jarosława Kurconia się udała. Na czym więc polegało to wyciąganie tych wniosków? Ofensywa była lepsza niż ostatnio, co odbiło się nieco na defensywie. "Czerwoni" jednak mimo, że ich siła oparta jest na Filipie Rusiaku i pomagającym mu Jakubie Dytkowskim, potrafili radzić sobie bez któregoś z nich. Przykładem był pojedynek z Old Teamem, w którym to odnieśli zwycięstwo - 3:2. Gdy na przykład Rusiak lub Dytkowski nie grali na miarę oczekiwań to z odsieczą przychodził czy Jarosław Kurcoń czy Dmytro Boiko. Suma sumarum TelForceOne zasłużył na awans i teraz będzie walczył o jak najlepszy rezultat w pierwszej lidze.

Odpadli na finiszu

Długo stawce drugoligowców przewodził Tork. Po siedmiu kolejkach zespół ten miał na swoim koncie aż 18 punktów. Momentem zwrotnym, który zadziałał na niekorzyść dawnego Impelu okazał się mecz z Elektrosatem Wrocław - 14 października. Tutaj przydarzyła się porażka 2:4 i do końca sezonu faworyt na dziewięć możliwych punktów zdobył tylko pięć. Ostatecznie uplasował się punkt za ligowym podium. Ten rezultat na pewno nie zadowala Łukasza Cygańczuka i jego kolegów, chociaż patrząc na to, że część z nich jest już dosyć mocno wiekowa, to ponowne granie na niższym poziomie rozgrywkowym może przynieść im nieco więcej radości.

Zgoła inna forma spadkowiczów

Wiosną z pierwszą ligą pożegnały się dwa zespoły, które widocznie odstawały od reszty stawki, czyli Elektrosat Wrocław i Old Team. Spadkowiczowie z reguły na wstępie stają się głównymi faworytami do awansu, ale z tą presją poradziła sobie tylko i wyłącznie ekipa Piotra Grzywaczewskiego. Ta na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy miewała swoje problemy (zwłaszcza kadrowe), ale mimo tego na boisku prezentowała się bez większych zarzutów. To ona wskoczyła w ostatniej chwili w miejsce Torka, którego też w niebywałych okolicznościach pokonała. W całym sezonie "czerwoni" przegrali tylko raz, mając na rozkładzie przyszłego mistrza - Royal Transport i Spedycja. Kluczem do sukcesu okazało się tutaj doświadczenie i o dziwo kadra, która chociaż nie zawsze była liczna, to jednak jej liderzy na meczach byli obecni niemalże zawsze. Dobre liczby wyśrubowali bracia Zasłonka, kapitan Grzywaczewski czy Konrad Stencel. Objawieniem sezonu okazał się natomiast Dominik Kotleszka (15 punktów w kanadyjce), który przecież jeszcze rok wcześniej odgrywał marginalną rolę w drużynie.

Zdecydowanie poniżej swojego potencjału zagrał Old Team, który finalnie uplasował się dziewięć punktów poza strefą medalową. Tutaj akurat niestabilność kadrowa miała ogromny wpływ na wyniki końcowe. Często gracze spod znaku Kasztelana rozgrywali mecze bez zmian.  Prawie w ogóle nie widzieliśmy w akcji ich największej gwiazdy - Kamila Kireja, a i Karol Smok oraz Tomasz Cybulski grali rzadko. Mimo, że szanujemy postawę Grzegorza Janeczka (13 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej) to jednak, jeśli obrońca jest najskuteczniejszym graczem drużyny (a na dodatek nie rozgrywa pełnego sezonu) to coś dzieje się tutaj nie tak. Old Team też wiele punktów stracił w końcówkach spotkań - z Elektrosatem, z Sennderem (tutaj remisy), z InsERT-em i TelForceOne (porażki). Gdyby w tych meczach zamiast dwóch oczek, ekipa Kamila Moczydłowskiego zgarnęła ich sześć więcej, to z pewnością zajęłaby wyszą lokatę.

Zagrali poniżej oczekiwań

Drużynami, które zaprezentowały się również poniżej posiadanego potencjału były Sennder Polska, InsERT Team i Żar Tropików. W tym pierwszym przypadku ciężko nam zdiagnozować przyczynę slabszej postawy. Na papierze "Oranje" mają kadrę na medale, a finalnie udało się ugrać tylko i wyłącznie piąte miejsce. Do gry na stałe wrócił Mateusz Fedyna, a często też grali Łukasz Tatarczuk czy Artur Wawrzykowski (zdecydowanie rzadziej natomiast Krzysztof Koronkiewicz i Michał Wojciechowski). Co zatem było przyczyną tak dużego rozczarowania? Na pewno niestabilność formy. Sennder potrafił pokonać Elektrosat, zremisować z TelForceOne czy rozbić Odrę-Niemen. Potrafił jednak również zgubić punkty z Brakiem Sponsora czy przegrać z Żarem Tropików. Wszyscy jednak wiemy, że jak chce się rywalizować o najwyższce cele to trzeba grać przede wszystkim...równo.

InsERTowi wiosną do awansu zabrakło zaledwie dwóch oczek i wydawało się, że teraz również będzie do końca walczył o najwyższe laury. Nic bardziej mylnego. Z drużyny dysponującej drugim najlepszym atakiem w lidze (61 goli strzelonych) i piątą najlepszą defensywą (22 gole stracone) zostało niewiele. Teraz w obu tych formacjach "Programiści" radzili sobie zdecydownie gorzej, czego dowodem jest 28 bramek zdobytych i aż 36 straconych. O ile w ataku można to usprawiedliwić tym, że latem z drużyny odszedł superstrzelec - Maciej Siwek, to jednak czemu ucierpiała gra defensywna? Tego dokładnie nie wiemy. Wiemy jednak na pewno, że InsERT tak czy siak nie zagrał tak jak powinien zagrać, a porażka z Brakiem Sponsora czy remis z Majorelem są na to namacalnym dowodem.

Żar Tropików w kontekście zajętego miejsca na koniec nie zaprezentował się gorzej niż wiosną. Wtedy uplasował się na piątej, a teraz na szóstej lokacie. Punktowo jednak różnicę mieliśmy sporą, bowiem wynosiła ona sześć oczek. Pięć meczów "Palmy" wygrały, jeden zremisowały i pięć przegrały. W tym przypadku forma poszczególnych zawodników nie była taka jak być powinna. Taki snajper jak Paweł Ciepliński strzelił tylko jednego gola, a najskuteczniejszymi zawodnikami byli obrońcy - Grzegorz Maziak i Waldemar Zubik, którzy strzelili tyle samo goli co lider ofensywy Adam Łapeta - po cztery.  Żar większość swoich punktów zdobył na czterech najgorszych drużynach (12 oczek), a największym jego sukcesem był remis z Elektrosatem Wrocław.

Grono outsiderów bez niespodzianki

Wiosną sezon w "czerwonej strefie" zakończyły Brak Sponsora, Stowarzyszenie Odra-Niemen, FC UPM i OBI Długa. Jesienią te grono nieznacznie się zmieniło, a zamiast OBI, które się do sezonu nie zgłosiło mieliśmy Majorel i to właśnie od tej ostatniej drużyny zaczniemy rozważania. "Niebiescy" powrócili do Wrocbalu po latach i to powrócili w mocno przebudowanym składzie. Było wiadome, że tak dobrej lokaty jak poprzednio nie uda im się uzyskać. Wtedy Nika Popiashvili i spółka zajęli ósme miejsce, zdobyli 14 punktów, strzelając 17 goli i tracąc 22. Teraz punktów ugrali o połowę mniej, dwa gole mniej strzelili i aż 11 więcej stracili. Długo jednak nie potrafili się przełamać. Pierwsze pięć meczów Majorel przegrał i złą serię przerwał dopiero 4 października w starciu przeciwko Brakowi Sponsora, potem zdobył jeszcze cztery oczka i sezon zakończył trzema dotkliwymi porażkami. W przypadku tej drużyny nie możemy jednak napisać, że borykali się oni z notorycznymi problemami kadrowymi. Tutaj zawsze miał kto grać, zabrakło jednak odpowiedniej jakości.

Przyczyną słabej gry pozostałych trzech ekip była słaba frekwencja, która jednak najmniej przeszkodziła Brakowi Sponsora. Ten zajął miejsce na czele "strefy spadkowej", zdobywając tyle samo punktów ile zdobył wiosną (10 oczek). Choć polepszyła się gra defensywna, to jednak w ofensywie BS nie miał kim straszyć. Rzadko i nieefektywnie grali Jacek Pożarowski i Paweł Hajzer, a na meczach nie pojawiali się prawie w ogóle Marek Chmiel, Łukasz Nagrodkiewicz czy Michał Grobelny, czyli ikony "czerwonych". Status quo zostało zachowane. Jeśli Brak Sponsora nie dokona w najbliższym czasie rewolucji kadrowej to będzie grało tylko i wyłącznie o jak najlepsze miejsce w "czerwonej strefie".

Regres w stosunku do poprzedniej kampanii ligowej zanotowało Stowarzyszenie Odra-Niemen. Tutaj zdobyte zostały dwa oczka mniej. W ofensywie bez Mateusza Lubańskiego wyglądało to tak samo mizernie. Zdecydowanie pogorszyła się natomiast gra defensywna. Różnica 11 bramek jest zauważalna, ale mamy na to wytłumaczenie. Tylko dwa mecze rozegrał lider defensywy Odry - Karol Sawczuk, a w przerwie letniej z gry zrezygnowali Mateusz Galas i Tomasz Półrolniczak. Sam Dominik Rozpędowski robił co mógł, ale nie zdołał pomóc drużynie na tyle, aby ta zajęła wyższe miejsce niż miejsce przedostatnie.

Chociaż FC UPM tak samo jak w poprzednim sezonie zamknęło stawkę drugoligowców to jednak pozostawiło po sobie lepsze wrażenie. Po pierwsze "Gryfiny" zdobyły trzy punkty (wiosną nie zgarnęły ani jednego). Po drugie strzeliły aż 12 bramek więcej i o ponad połowę mniej straciły (a straciły przeciez ich 57). Po trzecie mimo problemów kadrowych - ani razu nie oddały walkowera i za to należą się brawa. UPM tylko cztery mecze przegrał w sposób znaczący i tylko dwa razy został przez swojego rywala zdeklasowany. Potrafił jednak postawić trudne warunki Old Teamowi, InsERT-owi i TelForceOne. Jeśli wiosną przyszłego roku uda się zachować tą kadrę i ją nieco poszerzyć, to wynik końcowy powinien być w tym przypadku lepszy.

 

 

STATYSTYKI OGÓLNE:

Ilość rozegranych meczów: 66
Bramki strzelone ogółem: 368
Ilość remisów: 9
Ilość walkowerów: 0
Najwyższa wygrana: 10:1  Sennder Polska - Stowarzyszenie Odra-Niemen, TelForceOne - Brak Sponsora
Najwięcej bramek w jednym meczu: 12 (TelForceOne - Majorel 10:2, InsERT Team - TelForceOne 3:9)
Najmniej bramek w jednym meczu: 1 (Tork - Brak Sponsora 1:0, Tork - Majorel 1:0)
Ilość zawodników, którzy zagrali w sezonie: 182
Najwięcej bramek strzelonych (drużyna):  58 - TelForceOne
Najmniej bramek straconych (drużyna): 12 - Royal Transport i Spedycja
Najwięcej bramek straconych (drużyna): 57 - FC UPM
Najmniej bramek strzelonych (drużyna): 12 - Stowarzyszenie Odra-Niemen
Król strzelców: Filip Rusiak (TelForceOne) - 21 goli
Król asyst: Mateusz Świerk (Royal Transport i Spedycja) - 13 asyst
Najlepszy kanadyjczyk: Filip Rusiak (TelForceOne) - 33 punkty
Najwięcej kartek (drużynowo): 7 - Old Team
Najmniej kartek (drużynowo): 1 - FC UPM, Brak Sponsora
Żółte kartki (ogółem): 35
Czerwone kartki (ogółem): 1