Kolejny dzień i kolejne podsumowanie przed nami. Dzisiaj analizujemy to co działo się jesienią w lidze przy Skwierzyńskiej, a rozważania zaczynamy od pierwszej ligi WLB.
We Wrocbalowej Lidze Biznesu, w wyższej klasie rozgrywkowej granie było niezwykle zacięte. O tym świadczą wyniki, które często były wyrównane i wiele bramek w nich nie padło. Żadne spotkanie nie zakończyło się rezultatem dwucyfrowym, ale niestety mieliśmy do czynienia z trzema walkowerami. Ligę w pełni zasłużenie wygrał Ołer, ale inne ekipy też pokazały się z dobrej strony. Nie wszystkie co prawda, ale o tym wszystkim postaram się napisać w poniższym tekście. Zapraszam do lektury.
Nowe oblicza Ołera i Pioruna
Drużynami, które zanotowały ogromny progres w grze w porównaniu do poprzedniego sezonu były te, które zajęły teraz zajęły odpowiednio pierwsze i drugie miejsce. Mowa o mistrzu - Ołerze Meble Ogrodowe i wicemistrzu - Piorunie Zaodrze. Pierwsi wiosną zajęli dopiero szóste miejsce w stawce, gromadząc zaledwie 13 punktów, strzelając tylko 22 gole i tracąc 19. Niewiele zabrakło, a spadliby do drugiej ligi. Smak spadku poznały z kolei "Pioruny", które uzbierały jedno oczko mniej od Ołera, a ten dorobek dał im 10 miejsce (jak dobrze wiemy ekipa ta otrzymała szanse gry w pierwszej lidze na kolejny sezon). W bieżącej kampanii ligowej team Marcina Stachowicza strzelił aż 27 goli więcej i cztery mniej stracił. Co więc bylo przyczyną takiego stanu rzeczy? Przyczyną poprawy? W obu przypadkach było to przede wszystkim ustabilizowanie kadry. Co mecz jedni i drudzy posiadali zmiany. Grali z nominalnym bramkarzem i mogli liczyć na obecności swoich liderów (nie zawsze wszystkich). Jeśli chodzi o Ołera to w jego przypadku w końcu Damian Karczewski miał wsparcie w innych zawodnikach. Dobry sezon rozegrali Maksym Malakhov i Mateusz Niedziałkowski, a kapitalnie prezentował się Michał Łuczak, który przecież wiosną grał poniżej swojego potencjału. W obronie też to wszystko wyglądało lepiej, czego dowodem fakt, że stracili o sześć goli mniej niż poprzednio. W przypadku Pioruna to kluczem była przede wszystkim frekwencja, ale również wachlarz możliwości na każdej pozycji. W obronie Bartłomiej Szczecina i Marcin Stachowicz. Przed nimi Michał Kąciak, Patryk Ledwoń i Jakub Schreiber, a w ataku Maciej Siwek i Adrian Orlicki. Wszyscy w dobrej lub bardzo dobrej formie. Szkoda tylko, że w starciu barażowym "Pioruny" nie wystąpiły w najmocniejszym składzie. Może wtedy cieszyłyby się z awansu, wraz z podopiecznymi Marcina Lechiniaka.
Znowu czegoś zabrakło
Przed sezonem, po tym jak do wyższej ligi weszły Baumit i Planetamebla.pl, głównym faworytem do awansu był wicemistrz pierwszej ligi z wiosny, czyli GOJA Wrocław. Wydawało się, że drużyna Patryka Obary wyciągnęła wnioski po przegranych barażach i teraz bez większych problemów wejdzie do elity. Po sześciu kolejkach ten plan był realizowany w sposób należyty. "Zieloni" posiadali komplet punktów i nie było przesłanek, aby sądzić, żeby dobra passa miała dobiec końca. 6 października przyszedł jednak mecz z Brzmieniem Miasta, w którym to GOJA zagrała źle i choć prowadziła 2:1, to finalnie przegrała z niżej notowanym przeciwnikiem - 2:3. Później przyszły mecze na "musiku" z Piorunem Zaodrze i na koniec z Ołerem Meble Ogrodowe. W tych GOJA nie zapunktowała, nie strzeliła choćby jednego gola i aż 10 straciła. 24 punkty pozwoliły sięgnąć tylko i wyłącznie po brązowe medale, lecz te nie dały awansu do Ekstraligi. Dlaczego tak się stało? Przecież Maciej Olejnik wyśrubował lepsze liczby niż ostatnio, a częściej w meczach (choć nie tak efektywnie jak wiosną) grał Bartłomiej Kowalski. Jako zespół GOJA musiała zaprezentować się gorzej i nie wytrzymała presji, którą tydzień w tydzień wywoływały na niej lepiej grający Ołer i Piorun.
Dali radę bez Klimczaka?
Szpilmacherzy tak samo jak wiosną uplasowali się tuż za ligowym podium, co patrząc na to, że przez cały sezon radzić musieli sobie bez swojego najlepszego strzelca w ostatnich sezonach - Eryka Klimczaka, było rezultatem dobrym. "Szpilki" zdobyły nawet dwa punkty więcej niż wiosną, chociaż w statystyce strzelanych i traconych goli wyglądały gorzej. 8 bramek strzelonych mniej i cztery stracone więcej (bilans ujemny). Pod nieobecność Klimczaka lepiej prezentował się Łukasz Nowak, który strzelił tylko o jednego gola mniej niż napastnik Sancho Panza. Tak czy siak Paweł Kalinowski może uznać, że sezon był udany, chociaż jego ekipa od samego początku rozgrywała go w przysłowiową "kratkę".
Najlepszy z beniaminków wcale nieoczywisty
Do pierwszej ligi z niższej klasy rozgrywkowej weszły cztery najlepsze drużyny, czyli odpowiednio Angeli Verdi, Bus Marco Polo, Eko-Okna S.A i Motorpol Wrocław. Teoretycznie na zapleczu Ekstraligi najlepiej powinny zaprezentować się "Zielone Anioły", które wiosną bez większych problemów zdobyły mistrzostwo, tylko dwra razy tracąc oczka. Na wyższym szczeblu grania nie potrafiły jednak powrócić do tej formy i zajęły dopiero ósme miejsce, długo znajdując się w strefie spadkowej. Po sześciu kolejkach team Wojciecha Misiewicza miał na swoim koncie tylko cztery oczka, ale w drugiej części sezonu radził sobie zdecydowanie lepiej. W kolejnych pięciu grach uzbierał dziewięć skalpów i uplasował się sześć punktów nad miejscem spadkowym. Tak samo jak wiosną, tak i teraz największą gwiazdą Angeli Verdi był Jakub Jakóbczyk. Ten co prawda strzelił pięć goli mniej, ale te gole pozwoliły zgarnąć ponad 10 oczek.
Bus Marco Polo tak jak to ma w zwyczaju, po bardzo dobrym sezonie w lidze niższej, w lidze wyższej sobie nie radzi. "Autobusy" dobrze sezon zaczęły, bo od wygranej z Angeli Verdi. Później jednak w dziewięciu meczach uzbierali tylko jedno oczko, notując serię siedmiu porażek z rzędu. Przyczyną takigo stanu rzeczy były rzecz jasna notoryczne problemy kadrowe. Tylko sześciu graczy wystąpiło w ośmiu lub więcej meczach. Rzadko widzieliśmy Łukasza Sornata, Bartosza Łuczaka, Patryka Hłobaża i Michała Brzezickiego, a z powodu poważnej kontuzji ani razu nie wystąpił Damian Świadek, no i zabrakło też Dominika Leji. Teraz pewnie "zieloni" odbudują się w drugiej lidze i znów uzyskają awans, żeby później po raz kolejny walczyć o ligowy byt. Czy kiedykolwiek ten cykl ulegnie zmianie? Miejmy nadzieje, że tak.
Motorpol Wrocław zaprezentował się najgorzej z wszystkich beniaminków. Tak samo jak Bus Marco Polo notorycznie borykał się z problemami kadrowymi, ale w jego przypadku były one jeszcze bardziej dotkliwe. Nie raz "Handlarze" grać musieli bez zmian czy w sześcioosobowym składzie. Mimo tego udało im się uzbierać pięć punktów i rozegrać kilka naprawdę dobrych spotkań. Zbiegło się to z wysoką formą bramkarza - Tomasza Szabłowskiego. Ten jednak nie miał zbyt dużego wsparcia w kolegach, a fakt, że ofensywa Motorpolu strzeliła tylko dziesięć goli, łatwo zdiagnozował nam przyczynę tak słabej postawy ogólnej. Zespół ten mógł jeszcze w ostatniej kolejce oszukać przeznaczenie, kiedy to seryjnie walkowery zaczęło oddawać Sensorino i raz po raz karane było ujemnymi punktami. W ostatnim meczu Motorpol pokonując Old Blue Angels uratowałby się od degradacji. Niestety ze zdegradowanym już wcześniej przeciwnikiem wygrać się nie udało, ba nie udało się nawet zapunktować. No i spadek stał się faktem.
Najlepiej radzącym sobie beniaminkiem okazał się zespół najmniej oczywisty, czyli Eko-Okna S.A. Drużyna ta zgarnęła aż 18 punktów i gdyby zwyciężyła w bezpośrednim starciu ze Szpilmacherami to by uplasowała się tuż za podium. Ekipa ta dobrze w sezon weszła, w czterech meczach nie przegrywając ani razu i zgarniając przy tym osiem oczek. Potem jednak przyszły cztery mecze bez wygranej i sytuacja zaczęła się robić nieciekawa. Trzeba jednak pamiętać, że prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym nie jak zaczynają, ale jak kończą. Eko-Okna granie skończyły kapitalnie, trzema zwycięstwami, w polu pokonanych pozostawiając Pioruna Zaodrze, któremu tym samym zabrały szanse na majstra. Jesienią "Szklarze" zagrali bardziej pragmatycznie niż wiosną, mając przez cały sezon dwóch liderów, w postaci dwóch Jakubów - Samborskiego i Senftlebena. Pierwszy odpowiadał za ofensywę (udział w 12 z 19 goli całej drużyny), a drugi bardzo dobrze dyrygował swoją obroną, która straciła zaledwie 14 goli (drugi najlepszy wynik w lidze).
Kłopoty, kłopoty Sensorino
Arkadiusz Szewczuk nie odrobił dobrze pracy domowej po spadku z Ekstraligi. Grafen Polska zamienił się w Sensorino i te nie nawiązało do lat świetności. Od pierwszych kolejek kadra "debiutanta" była wąska, a zabrakło w niej Rafała Goryczy, który odszedł do T.B 85 Team (w nim nie zagrał jednak ani jednego spotkania). Bez Gorczycy Sensorino nadal jednak potrafiło grać na dobrym poziomie, a to za sprawą będącego w wyśmienitej formie Dariusza Sojki. Początek był jednak słaby. W czterech meczach drużyna ta zainkasowała tylko jedno oczko. Od 16 września zaczęła jednak prezentować się lepiej, śrubując serię czterech zwycięstw z rzędu. Zamiast jednak pójść za ciosem, ludzie u kierownika Szewczuka do gry się nie garnęli. 19 października Sensorino zmuszone było oddać walkowera w starciu z Angeli Verdi. Potem na mecz z Eko-Oknami przyszło w sześciu i zostając wykartkowane, nie dokończyło meczu. Na koniec chętnych do gry zabrakło na mecz z Motorpolem Wrocław. Hattrick w walkowerach przyniósł za sobą konsekwencję w postaci punktów minusowych. Nagle Sensorino osunęło się na miejsce tuż nad strefą spadkową, ale miało furę szczęścia, że się z zapleczem Ekstraligi nie pożegnało. Najpierw kluczowy okazał się wygrany bezpośredni mecz z Busem Marco Polo, który także posiadał siedem oczek. Później swojej szansy nie wykorzystał Motorpol Wrocław i tak oto "spadkowcz"-"debiutant" nie zanotował drugiej z rzędu degradacji.
Spadek po latach
Czas nie oszczędza Old Blue Angels. "Anioły" z roku na rok radzą sobie coraz gorzej, ale zawsze jakoś udawało się oszukać przeznaczenie i przez lata team Piotra Andrzejewskiego utrzymywał byt na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Miały na to wpływ wybitne jednostki w postaci Szymona Kopcia, Michała Trojana czy Rafała Więcka. Niestety jesienią Kopeć nie grał wcale. Trojan grał mało, a Więcek prezentował się mniej efektywnie niż w poprzedniej kampanii ligowej. Taki stan rzeczy miał wpływ na to, że ofensywa i defensywa OBA prezentowała się gorzej, a to miało z kolei odbicie w wynikach. Tylko dwa zwycięstwa (z pozostałymi spadkowiczami) i aż dziewięć porażek. W takich okolicznościach nie da się utrzymać, lecz akurat w przypadku Andrzejewskiego i spółki nie jest to przekleństwo, a błogosławieństwo. Zapytacie dlaczego? A no dlatego, że OBA zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie rywalizować na wyższym poziomie i druga liga powinna przynieść im wiele radości.
Na koniec poza tytułami napiszemy o drużynach, o których jeszcze nie wspomnieliśmy. Mowa tutaj o Brzmieniu Miasta i Kreowaniu Marek, które zajęły odpowiednio szóste i siódme miejsce na koniec zmagań. Pierwsi uzbierali trzy, a drudzy jeden punkt więcej niż wiosną, a więc zanotowały progres. Warto jednak nadmienić, że nie mogły korzystać z optymalnych zestawień. U "bordowych" rzadko grał Konrad Hylewicz, a jeszcze radziej Mariusz Szpyra. U "fioletowych" wielkim nieobecnym (tylko 3 mecze rozegrane) okazał się Piotr Lech. Mimo tych braków, akcenty rozłożyły się na pozostałych graczy. Kolektywy zdały egzamin i zarówno team Marka Szpyry, jak i "Kreatorów" zobaczymy w WLB 1 w sezonie Wiosna 2023 (o ile rzecz jasna się do sezonu zgłoszą ;) ).
STATYSTYKI OGÓLNE:
Ilość rozegranych meczów: 66
Bramki strzelone ogółem: 293
Ilość remisów: 7
Ilość walkowerów: 3 (3x Sensorino)
Najwyższa wygrana: GOJA Wrocław - 8:2 z Old Blue Angels
Najwięcej bramek w jednym meczu: 10 (GOJA Wrocław - Old Blue Angels 8:2)
Najmniej bramek w jednym meczu: 0 (Eko-Okna S.A - Kreowanie Marek 0:0, Brzmienie Miasta - Eko-Okna S.A 0:0)
Ilość zawodników, którzy zagrali w sezonie: 189
Najwięcej bramek strzelonych (drużyna): 43 - Ołer Meble Ogrodowe
Najmniej bramek straconych (drużyna): 13 - Ołer Meble Ogrodowe, Piorun Zaodrze
Najwięcej bramek straconych (drużyna): 40 - Bus Marco Polo
Najmniej bramek strzelonych (drużyna): 10 - Motorpol Wrocław
Król strzelców: Michał Łuczak (Ołer Meble Ogrodowe) - 19 goli
Król asyst: Jakub Schreiber (Piorun Zaodrze) - 8 asyst
Najlepszy kanadyjczyk: Michał Łuczak (Ołer Meble Ogrodowe), Maciej Olejnik (GOJA Wrocław) - 24 punkty
Najwięcej kartek (drużynowo): 8 - Sensorino
Najmniej kartek (drużynowo): 0 - GOJA Wrocław, Brzmienie Miasta
Żółte kartki (ogółem): 30
Czerwone kartki (ogółem): 6 (2 w konsekwencji dwóch żółtych)