Sklep

Podsumowanie sezonu Jesień 2022 - Ekstraliga

Dzisiaj rozpoczynamy cykl podsumowań, w których na tapet będziemy brali każdą z pięciu lig. Przeanalizujemy sezon Jesień 2022 w wykonaniu każdej drużyny, ale w nieco innej formie niż miało to miejsce latem. Zaczynamy od Ekstraligi.

Po poprzednim sezonie analiza była głęboka i każdy zespół rozbijaliśmy na czynniki pierwsze. Teraz będziemy starać się kategoryzować drużyny, odnoszcząc je do osobliwego podtytułu, który przedstawiać będzie jakiś problem lub będzie zawierał określoną tematykę. W tych rozważaniach nie zamierzamy (czy ja sam jako autor tekstu - nie zamierzam) nikogo obrażać, zakłamywać rzeczywistości czy używać wazeliny w stosunku do wybranych osób czy drużyn. Jeśli komuś nie spodoba się ta ocena, proszę o przedstawienie "votum separatum". Jeśli się spodoba to będzie mnie to cieszyło. Tymczasem do dzieła.

W końcu się doczekali

Industrial Solutions Group do Wrocbalu dołączył w 2016 roku i od razu założyciel tej drużyny - Bartłomiej Zych za cel postawił sobie jego wygranie. Niestety mimo kilku medali długo nie udało się tego celu zrealizować. Zawsze był ktoś mocniejszy od ISG. W drugiej lidze WLB był to Gang Bang Albanii. Przy kolejnej próbie uzyskania mistrzostwa Ekstraklasy lepsze okazywały się Baumit, T.B 85 Team czy też Wielka Niewiadoma. W sezonie Jesień 2019 zespół ten nawet zanotował spadek do niższej klasy rozgrywkowej, ale na skutek wycofania się jednej z drużyn, bytność w elicie utrzymał. Do realnej gry o majstra ISG powróciło dopiero po powstaniu Ekstraligi i w jej pierwszym sezonie zabrakło mu dwóch punktów, bowiem finalnie wyprzedził ich Fidasz. Po ponad sześciu latach udało się jednak uzyskać długowyczekiwanego majstra i ten sukces był jak najbardziej zasłużony. Bartłomiej Zych i spółka zdobyli najwięcej punktów i strzelili najwięcej bramek (co akurat nikogo to dziwić nie może). Wygrali bezpośrednio z innymi kandydatami do tytułu, czyli T.B 85 Team i Prezesami. Mieli w swoich szeregach najlepszego strzelca ligi - Rafała Tomalę i chociaż innych klasyfikacji indywidualnych nie wygrali to posiadali w nich spore delegacje, którym do sukcesu brakło niewiele. Jeśli ktoś by zapytał czemu ISG sięgnęło po złoto? Odpowiedziałbym - bo grało najrówniej i mimo dwóch wpadek, w kluczowych momentach zachowało spokój. Ich kadra chociaż nieliczna to jednak stabilna i rozumiejąca się bez słów (większość tych zawodników gra ze sobą od dziecka). W poprzednich latach, mimo dużych umiejętności brakowało jej przedstawicielom chłodnej głowy i mądrej gry. Tutaj to w końcu zobaczyliśmy, bo Industrial oprócz dużej ilości goli strzelonych też bardzo dobrze bronił. W tym duża zasługa Marka Szczepanika, który pokazuje, że jest jednym z najlepiej grających zawodników na tej pozycji w historii ligi Wrocbal.

Utracony blask

W tym podtytule można przeanalizować dwie drużyny, a w pewnym momencie nawet trzy. Tą ostatnią są Prezesi, jednakże ich przypadek dotyczy nie całości sezonu, a jej finiszu. Drużyna Grzegorza Paukszta przez 3/4 grania długo liderowała stawce. Grała jak z nut i miała sprawę mistrzostwa we własnych nogach. Niestety nie wytrzymała narzuconego, wysokiego tempa przez swoich rywali. 19 października zaczął się jej dramat. Najpierw nie potrafiła pokonać grającego bez zmian i bez kilku ważnych graczy T.B 85 Team, a potem przyszły problemy kadrowe i nie była w stanie odkuć się na Industrialu. 0 punktów w dwóch kluczowych meczach przekreśliło szanse Prezesów na złoto i zadowolić musieli się tylko i wyłącznie brązem. W ocenie ich sytuacji możemy jedną rzecz napisać, że gdy gra się Prezesom klei i udaje im się grać efektywnie to z reguły nie przegrywają. Gdy jednak nie mają dnia, musząc gonić wynik to ta misja z reguły im się nie udaje. Tak było w starciach z mistrzem i wicemistrzem, gdzie mimo swoich okazji nie potrafili zachować koncentracji i mimo posiadania przydomku "Mistrzowie Drugiej Połowy", w tych drugich odsłonach zagrali gorzej niż w pierwszych.

Odnosząc wyżej wymieniony problem całościowo to blask utraciły Gumzamet Fidasz i Baumit, czyli mistrz Ekstraligi i triumfator 1 ligi, który jest też jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w lidze Wrocbal. Pierwszym nie udało się obronić tytułu mistrzowskiego i zajęli dopiero piąte miejsce w stawce, długo nie będąc pewnymi utrzymania. Zbiegło się to z kilkoma przykrymi wydarzeniami (m.in kontuzjami i słabą frekwencją) i pokazało jak kluczowymi zawodnikami Fidasza są Adrian Gorzka i Marcin Michalkiewicz. Bez kapitana brakowało odpowiedniego przejścia pomiędzy linią obrony, a ofensywą. Cierpiał na tym nie tylko atak, ale przede wszystkim defensywa, która straciła aż 14 goli więcej niż wiosną. W pewnym momencie urazu nabawił się również Marcin Michalkiewicz. Z nim w składzie Fidasz przegrał tylko dwa razy i zdobył aż 18 punktów. Bez niego w trzech meczach udało się zdobyć zaledwie jedno oczko. Czy wiosną "złoci" wrócą na podium? Jeśli do gry wróci Gorzka i Michalkiewicz będzie zdrowy - to z pewnością tak.

Co do Baumitu to ten na otwartych boiskach w ostatnich latach radzi sobie coraz gorzej. Ktoś może powiedzieć, że pewna formuła się wyczerpała i że teraz lata świetności już nie wrócą. Nie możemy posądzić jednak Grzegorza Kędzierskiego, że nie stara się on sytuacji zmienić, że nie stara się on wprowadzać świeżej krwi. Często w tym sezonie widzieliśmy Mateusza Klepczyka. Grało też pięciu "debiutantów" - Grzegorz Wan, Paweł Synowiec, Łukasz Beksiński (oni debiutowali w Baumicie) oraz Paweł Rudnicki i Jeremiasz Wójcicki (oni debiutowali we Wrocbalu). Nie potrafiło to grono jednak wnieść "czerwonych" na dawny poziom i znów wszystko co dobre się w Baumicie działo było autorstwem Jakuba Rejmera. Ten został najlepszym strzelcem, asystentem (ex-auqo z Klepczykiem) i "kanadyjczykiem". Baumit w większej ilości spotkań punkty tracił niż je zdobywał. Co prawda ekipa ta potrafiła zagrać wyśmienite spotkania takie jak z ISG czy Planetą Mebla, potrafiła męczyć się, ale wygrywać z Termo Teamem, AWL-em czy BNY Mellon, ale co znamienne przegrała z trzema beniaminkami - Sancho Panza, Leroy Merlin i Oponixem. Lepszego miejsca niż to w środku tabeli zdobyć się nie udało.

Bezkompromisowy beniaminek nie wziął jeńców

W historycznym sezonie Ekstraligi rewelacją sezonu okazała się drużyna, którą każdy spisywał na "pożarcie", a jej skład średnio pasował do tych, którzy posiadali inni grający w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wtedy był to BNY Mellon, a teraz to miano wywalczył sobie beniaminek - Leroy Merlin Wrocław. Na papierze zespół ten na tle innych wyglądał słabo, zwłaszcza, że jakoś znacząco się nie wzmocnił, a w przerwie wakacyjnej wręcz przeciwnie, kilku graczy utracił. Pokazał jednak, że piłka nożna bywa nieprzewidywalna i nie zawsze ten, który wygląda najlepiej i dużo w niej osiągnął jest w stanie być na piedestale. "Liroj" na 11 meczów - 7 razy wygrał i tylko 4 drużyny były go w stanie pokonać - Prezesi, ISG, T.B 85 Team (medaliści) i Planetamebla.pl. Z pozostałymi drużyna Grzegorza Andysza wygrała. O ile zwycięstwa z Mellonem, Termo Teamem czy Oponixem zaskoczeniem wcale być nie musiały, bowiem te ekipy wydawały się do niej podobne, to jednak gdy beniaminek zatriumfował z wrocbalowymi hegemonami Baumitem, Fidaszem czy AWL. Wtedy było wiadomo, że jest w stanie osiągnąć wiele. Czwarte miejsce na koniec zmagań to ogromny sukces, zwłaszcza, że nie było w tej drużynie wyraźnego lidera, a akcenty rozkładały się na kilku graczy. Podobnie jak sezon wcześniej w przypadku Mellona, zwyciężył tutaj kolektyw. Pytanie tylko czy kierownik Andysz wyciągnie odpowiednie wnioski i nie zaprezentuje się w kolejnej kampanii ligowej tak samo jak poprzednia rewelacja sezonu?

Rewolucje kadrowe bywają bolesne

Przeglądając kadry wszystkich drużyn Ekstraligi to najwięcej zmian personalnych mieliśmy w Termo Teamie i oczywiście Akademii Wojsk Lądowych. W tym pierwszym przypadku jednak nikt nie musiał budować drużyny od podstaw, bowiem wiele elementów układanki się zachowało i tak też w grze pozostali m.in Patryk Juszczak, Michał Szumny, Piotr Rybak czy Wojciech Chyra. Doszli do nich "młodzi gniewni" - Szymon Siudek, Sebastian Kaczmarczyk czy Mateusz Kozdrowski, a do grania po poważnej kontuzji powrócił długoletni lider "Ryzykantów" - Jakub Cichy. Różnica pomiędzy poprzednim, a obecnym sezonem była tymczasem spora. Wtedy 7 punktów zapewniało bezpośrednie utrzymanie. Teraz taki sam dorobek pozwalał uzyskać miejsce tylko barażach. Termo Team mimo kilku dobrych spotkań nie był w stanie nic więcej zrobić, a niestabilna sytuacja kadrowa wcale w grze nie pomagała.

Głównym bohaterem tego podtytułu jest jednak Akademia Wojsk Lądowych, która latem przeszła gruntowną przebudowę. Z kadry desygnowanej do boju wiosną, która sięgnęła po brązowe medale, do końca walcząc o złoto, pozostało tylko dziewięciu graczy i tylko jeden z nich (Filip Pindral) wystąpił w większej ilości spotkań niż poprzednio. Filip Adamski oraz Arkadiuszowie Nowak i Jurek nie zagrali ani razu. Krystian Pasternak zagrał raz, a Bartłomiej Wiktorowicz i Piotr Kwiatkowski wystąpili dwukrotnie. W tym gronie mieliśmy więc różnicę 22 spotkań (50 wiosną zagrane, 28 jesienią). Siłą rzeczy, jeśli kadra tak mocno się zmienia, to ma to odbicie na wynikach. Początek grania AWL miał jednak dobry. Było widać nową jakość, byli liderzy w poszczególnych formacjach. Po czterech meczach "Wojskowi" mieli 7 punktów, a kapitalnie w tych spotkaniach grał Maksymilian Himel. Później kapitan grać przestał i "Wojskowi" w pozostałych ośmiu meczach zdobyli tylko dziewięć oczek. Jestem w stanie śmiało powiedzieć, że jakbyśmy mogli oglądać Himela częściej to i AWL zgarnęłoby więcej punktów. Tak jednak nie było. Pod nieobecność tego gracza ciężar gry wziął na siebie Paweł Skrzypek, który też finalnie został najlepszym strzelcem i kanadyjczykiem drużyny. Nie był jednak w stanie wznieść swojej ekipy na wyższy level i do końca sezonu zdobyła ona punkty zaledwie z drużynami z miejsc - 10-12. Jeśli jednak kadra wiosną będzie bardziej stabilna, a rozwój takich zawodników jak Paweł Woźniak, Bartosz Sosidko, Michał Pietrasz, Marcin Kopacki, Adam Orkowski czy Michał Rozbiewski będzie przebiegał odpowiednio, to będziemy mieli do czynienia z naprawdę z silną ekipą.

Drugi sezon zawsze trudniejszy?

W żargonie piłkarskim zwykło się mówić, że drugi sezon jest zawsze trudniejszy, zwłaszcza dla beniaminka. Tak sprawa miała się i w przypadku Termo Teamu, ale przede wszystkim w kontekście BNY Mellon (można pod tą tezę podpiąć również AWL i Fidasza, lecz tu sytuacja wyglądała nieco inaczej). Drużyna o której już pisaliśmy, która była rewelacją poprzedniego sezonu, w bieżącej kampanii ligowej zdobyła tylko trzy oczka i z hukiem spadła z Ekstraligi. Kadra tutaj znacząco się nie zmieniła, ale we znaki dała się niewątpliwie słabsza frekwencja i oczywiście forma poszczególnych zawodników. W tym sezonie tylko 4 graczy zagrało w 7 lub więcej spotkaniach (a żaden nie rozegrał 10 czy 11 potyczek). Jesienią to grono posiadało 9 zawodników, a dwucyfrową liczbę gier uzbierało dwóch. Na dodatek wystarczy porównać sobie statystyki i można było dojść do kolejnego wniosku. Regres w grze zanotowali Norbert Kot, Michał Dranka, Anatolii Reshetniak, Giorgii Gvilia czy Łukasz Jasiński. Ciężko z kolei ocenić najlepszego strzelca Mellona z poprzedniego sezonu, czyli Szymona Ciastko. Ten wiosną zagrał 10 razy, strzelił 7 goli i zanotował 3 asysty. Jesienią wystąpił dwukrotnie i tylko dwa razy zapisał się w statystykach. Reasumując przyczynami słabszej gry Mellona jesienią były: a) gorsza frekwencja (dwa razy zespół ten zagrał w niepełnym składzie), b) słabsza forma zawodników i c) nieobecność Szymona Ciastko. Efekty są nam znane i ekipę Dranki czeka teraz odbudowa w pierwszej lidze.

W pierwszej lidze było łatwiej

Drużynami, które po awansie z pierwszej ligi do Ekstraligi nie potrafiły grać na tak dobrym poziomie jak wiosną były niewątpliwie Baumit, Planetamebla.pl i Sancho Panza. O kasusie tej pierwszej ekipy już pisaliśmy. W przypadku drugich przyczyn słabszej dyspozycji było kilka. Ktoś powie, że Planeta Mebla na tle innych potentatów wygląda po prostu mizernie i też zajęte przez nią miejsce dziewiąte jest wyznacznikiem ich piłkarskiego poziomu. Ja jednak (chociaż mogę być posądzony o brak obiektywizmu) z ręką na sercu mogę dodać, że zawiódł czynnik ludzki. Kadra nie była stabilna tak jak w pierwszej lidze. Praktycznie sezon opuścili Piotr Miklas i Tomasz Kunicki. Zdecydowanie rzadziej oglądaliśmy Piotra Wyszumirskiego i Ireneusza Gruszkę. Gorsze liczby wyśrubowali gracze ofensywni w postaci Mariusza Płatka, Oskara Palecznego, Łukasza Chołodego i Adama Cylnego. Wiosną było to 44 punktów w kanadyjce, a jesienią tylko - 31. Swój wpływ miała także zmiana w bramce. Dawida Pałasza, który z gry zrezygnował zastąpił Jakub Pondel. Zawodnik mniej doświadczony w grze na najwyższym wrocbalowym poziomie, posiadający inne atuty od Pałasza, nie potrafił tak skutecznie dyrygować własnym blokiem obronnym jak ikona Planety. Aż 48 bramek straconych to drugi najgorszy wynik w elicie. To wszystko sprawiło, że "Połączeni Piłką" w całym sezonie zdobyli 12 punktów i ponownie musieli zagrać w barażach, w których swoją drogą własnych kibiców nie zawiedli. Jeśli chcą wiosną zagrać lepiej muszą nie tylko ustabilizować skład, ale także wprowadzić do niego trochę świeżej krwi, bo starszą kadrę mają chyba tylko Baumit, Prezesi i Fidasz (są to wszakże wrocbalowi potentaci).

Największą negatywną niespodzianką sezonu jesiennego była postawa Sancho Panza. Drużyna ta wiosną w pył rozniosła pierwszą ligę WLS, nie tracąc ani jednego punktu, strzelając prawie 100 goli i tracąc zaledwie 7. Dodając do tego bardzo dobre sezony w Superlidze kilka lat temu, zacieraliśmy ręce na myśl ile piłkarskiej jakości pokaże nam beniaminek w elicie. Niestety w piłce nożnej, jak i w życiu zdarzają się rzeczy, które ciężko wytłumaczyć. Jedną z nich była postawa Sancho Panzy na począku nowego sezonu. Kadra przecież była tutaj stablina, nikt nie odszedł, w składzie zawodnicy młodzi, ale mimo to bardzo dobrze zgrani ze sobą. A tu nagle klops. Zaczęło się od remisu z Oponixem, ale wiadomo - jakieś frycowe trzeba było zapłacić. Potem przyszła jednak seria pięciu porażek z rzędu, w których ekipa Eryka Klimczaka straciła aż 19 goli (ponad dwa razy tyle ile w całym poprzednim sezonie). Jedno oczko po siedmiu kolejkach i widmo spadku wydawało się bardzo realne. 10 października nastąpiło jednak przełamanie i przyszła wygrana z BNY Mellon - 6:1. Potem beniaminek jeszcze trzykrotnie triumfował i pozwoliło mu to zakończyć granie jeden punkt nad strefą spadkową. Taki rezultat chociaż finalnie na pewno ich cieszy to jednak jest nieadekwatny do potencjału tej ekipy.

 

Nie chcąc pisać o każdej drużynie z osobna, udało się praktycznie wszystkie ekipy, jak to mówi mój serdeczny kolega - Łukasz Czuchraj - zahaczyć. No mało napisałem o T.B 85 Team i Oponixie. Pierwsi jednak okazali się niesłowni i mimo zapowiedzi nie zdobyli majstra (uwaga żart/ironia/sarkazm). Drudzy pokazali, że lepiej radzą sobie na parkiecie niż na otwartym boisku (w kluczowym meczu barażowym jednak nie zawiedli rozgrywająć najlepszy mecz w sezonie). Jedni i drudzy jednak, jeśli utrzymają swoje składy i je ustabilizują obecności to z pewnością na wiosnę będą jeszcze bardziej groźni. ;)

 

STATYSTYKI OGÓLNE:

Ilość rozegranych meczów: 66
Bramki strzelone ogółem: 450
Ilość remisów: 5
Ilość walkowerów: 0
Najwyższa wygrana: Industrial Solutions Group - 12:1 z Leroy Merlin Wrocław
Najwięcej bramek w jednym meczu: 15 (T.B 85 Team - Gumzamet Fidasz 10:5)
Najmniej bramek w jednym meczu: 1 (Planeta Mebla - Oponix 1:0, Gumzamet Fidasz - Planeta Mebla 1:0 oraz ISG - Fidasz 1:0)
Ilość zawodników, którzy zagrali w sezonie: 195
Najwięcej bramek strzelonych (drużyna): 63 - Industrial Solutions Group
Najmniej bramek straconych (drużyna): 23 - Prezesi
Najwięcej bramek straconych (drużyna): 59 - BNY Mellon 60
Najmniej bramek strzelonych (drużyna): 20 - Oponix
Król strzelców: Rafał Tomala (Industrial Solutions Group) - 22 gole
Król asyst: Marcin Michalkiewicz (Gumzamet Fidasz) - 16 asyst
Najlepszy kanadyjczyk: Marcin Michalkiewicz (Gumzamet Fidasz) - 31 punktów
Najwięcej kartek (drużynowo): 9 - T.B 85 Team i Sancho Panza
Najmniej kartek (drużynowo): 3 - Gumzamet Fidasz
Żółte kartki (ogółem): 61
Czerwone kartki (ogółem): 8 (3 w konsekwencji 2 żółtych)