Sklep

"Co w trawie piszczy?"

Wychodząc na dwór czuć już pierwsze wiosenne zapachy, 25 kwietnia rozpoczęła się piłkarska wiosna we Wrocbalu. Po ponad 119 dniach, po ponad 2855 godzinach posuchy wróciliśmy na boisko przy Skwierzyńskiej, gdzie startuje IX edycja Wrocbalowej Ligi Biznesu. W niej wystartuje 37 drużyn, które prze ponad trzy miesiące będą rywalizowały o ligowe punkty.  Jedynym mankamentem jest to, że w WLB będziemy grali tylko od poniedziałku do czwartku. Oprócz stałych bywalców mamy kilka nowych twarzy. Kilka drużyn było dosyć aktywne na rynku transferowym, a każda z nich ma nadzieje, że obecny sezon będzie lepszy od poprzednika albo przynajmniej równie dobry.

EKSTRAKLASA:

W Ekstraklasie trzy nowe, a w zasadzie jedna nowa drużyna, chociaż w sumie też nie do końca. Mowa tutaj o Football Crew Wrocław, czyli o beniaminku, który jesienią rzutem na taśmę wyprzedził Almamasters i zameldował się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Gdybyśmy chcieli posiłkować się historią, moglibyśmy powiedzieć, że drużyna Krzysztofa Pełki grała już w elicie, pod nazwą Visionica. Tego jednak nie pamiętają nawet najstarsi górale, a więc uznamy, że będzie to zupełny powiew świeżości, w hermetycznym środowisku Ekstraklasy.

Co można powiedzieć o „Piłkarskiej Załodze” w kontekście gry w najbliższych miesiącach? Patrząc na skład widać kosmetyczne zmiany. Trzech debiutantów – Przemysław Śliwiński, Adam Walniczek i Grzegorz Czapliński. Od tego ostatniego będzie bardzo wiele zależało, no bo jest bramkarzem. Bramkarzem, który zastąpił Dawida Śmiałkowskiego. Czy zaprezentuje się lepiej od swojego poprzednika? Najbardziej medialnym „transferem” wykonanym przez Krzyśka Pełkę było zakontraktowanie Pawła Prokopowicza, który w naszej lidze długo przywdziewał barwy Żaru Tropików, ale doświadczenia w grze w Ekstraklasie dużego jednak nie ma. Na co więc będzie stać Football Crew Wrocław? Trudno powiedzieć, bo mogą zarówno zaprezentować się jak Piorun Zaodrze kilka miesięcy temu albo np. Almamasters sezon wcześniej. Czas pokaże!

W kwestii pozostałych beniaminków, czyli Tigersów i ForceGSM to te ekipy mają sporo doświadczenia w grze w najwyższej klasie rozgrywkowej i mają na tyle duży potencjał, aby spokojnie się w elicie utrzymać. Obie te drużyny dobrze zaprezentowały się w edycji zimowej. „Tygrysy” zajęły czwarte miejsce w halowej Superlidze i doszły do półfinału Pucharu, natomiast podopieczni Łukasza Dyczkowskiego wygrali rozgrywki pod balonem Olimpijskim. Teraz zamierzają pójść za ciosem, ale rewolucji kadrowej nikt w tych ekipach nie robił, a nową twarzą w teamie Kamila Rota będzie legenda Old Blue Angels – Marcin Majak, który po 10 latach zmienił klubowe barwy. Pytanie tylko czy on i jego „nowy” zespół nie podzielą losu „Aniołów”? Odpowiedź poznamy pod koniec czerwca.

Tyle o beniaminkach, a zatem pora skupić się na tych co jesienią ligowy byt zachowały. Mistrzowskiego tytułu broni T.B 85 Team, które jesienią zneutralizowało hegemona zwanego Baumitem. Historia, jak i piłkarscy historycy, nawet Ci oddelegowani tylko na Wrocbal, przypominają, że łatwiej jest zdobyć mistrzostwo niż je obronić. Przy Skwierzyńskiej ta sztuka udała się tylko raz i to dawnemu Specowi. Wcześniejsi triumfatorzy, czyli Wielka Niewiadoma i Szpilmacherzy, w kolejnych sezonach nie grali już tak efektywnie, a z biegiem lat stracili na świetności. Teraz zespół Łukasza Zakrzewskiego musi mieć na uwadze, że już rywale wiedzą jak grają, a wielu będzie przyświecała myśl i zasada – „bij mistrza”.

Baumit jak swego czasu reprezentacja Niemiec, zawsze jest stawiany w roli głównego faworyta i sytuacja nie powinna się wiosną zmienić. Zespół Grzegorza Kędzierskiego ma proste zadanie – odzyskać tytuł. Do tej misji przygotowywał się przez trzy miesiące w nowej lidze pod balonem w Ślęzie. Tam nie miał sobie równych, no i zgarnął złote medale. Nie ujmując „czerwonym” – przy Szyszkowej nie było w zasadzie z kim rywalizować, a więc wszystko zweryfikuje dopiero Skwierzyńska. Wiemy jedynie to, że w formie jest duet Piotr Galuś – Jakub Rejmer i to on znowu będzie stanowił o sile Baumitu.

Marzeniem, a przede wszystkim najważniejszym celem Bartłomieja Zycha jest mistrzostwo dla Industrial Solutions Group. Bartek sukcesywnie odmładza skład zawodnikami z przeszłością w grupach juniorskich Śląska Wrocław, ale do tej pory nie udało się zdobyć złota, choć były już srebro i brąz. Wiosna 2019 ma być inna, a do Kamila Moskwy, Adriana Puchały, Rafała Tomali i Jakuba Kazaneckiego doszli Kacper Korkosz i Aleksander Chryk. Czy będą oni sprawować rolę taką jak wyżej wymieniona czwórka czy jednak okażą się uzupełnieniem składu? Czy pomogą w odniesieniu historycznego sukcesu?  Przekonamy się!

Groźny tradycyjnie będzie Tomtex Michała Pondla, który sukcesywnie poszukuje optymalnego ustawienia i podobnie jak wcześniej wymienione ekipy, nie przeprowadza rewolucji kadrowej. Z drużyny w zasadzie nikt nie odszedł, a doszło trzech nowych graczy – drugi bramkarz Baumitu – Dawid Pałasz, Adam Cylny (obaj grali w Tomtexie zimą), a także superstrzelec Żaru Tropików – Mariusz Płatek. Szkielet drużyny pozostał ten sam, a więc to „Połączeni Piłką” mogą, podobnie jak w lidze halowej – okazać się „czarnym koniem”. Wszystko jednak zweryfikują pierwsze, nie tak łatwe kolejki.

Bardzo trudno będzie powtórzyć Piorunowi Zaodrze rezultat sprzed roku. Wtedy to ówczesny beniaminek zaskoczył wszystkich i zajął piąte miejsce w stawce. Ich drugi sezon powinien być trudniejszy, ale jeżeli kadra będzie dopisywała, to o jakiekolwiek punkty z „Piorunami” lekko nie będzie.

W kolejnym akapicie warto skupić się na dwóch drużynach, które co sezon z racji swojej bogatej historii stawiane są w roli faworytów. Mowa o Szpilmacherach i Wielkiej Niewiadomej. Pierwsi ostatnio zajęli szóste, a drudzy – ósme miejsce, a więc lokaty rozczarowujące. Trzeba jednak dodać, że składy obu drużyn są coraz bardziej wiekowe, zwłaszcza u „Szpilek”, u których od lat gra opiera się na Pawle Kalinowskim i braciach Gołosach. Trudno więc będzie im rywalizować z takimi rywalami jak T.B, Baumit i ISG, ale na pewno „tanio skóry nie sprzedadzą”. Co do WN-u to ten jest nieco młodszy, posiadając w swoich szeregach Grzegorza Koreckiego, Damiana Madeja i Damiana Karczewskiego. Ta trójka musi się przebudzić by przypomnieć sobie jak smakuje wcale nie nieznany im sukces.

Na koniec Ekstraklasowych rozważań kilka słów o Realu Compensacion i BNY Mellon. W ich przypadku można spodziewać się w zasadzie wszystkiego, czyli zarówno walki o utrzymanie do ostatniej kolejki, jak i mieszaniu w ligowej czołówce. Obie te drużyny opierają swoją siłę na ludziach, którzy walczyli w ich barwach w sezonie jesiennym. Myślisz Real – mówisz Wan i Pingot, mówisz Mellon – myślisz Dranka i Kalemba. Pytanie tylko czy te duety zapewnią wyżej wymienionym cel minimum, czyli uniknięcie degradacji.

 

1 LIGA:

Na zapleczu Ekstraklasy może być równie ciekawie. Spadkowiczami są Wolves Wrocław, Old Blue Angels i Brzmienie Miasta i to te drużyny jakby z automatu, przez wrocbalowych ekspertów, są stawiane w roli faworytów do rychłego powrotu. Najwyżej stoją akcję „Wilków”, które w elicie wcale źle sobie nie radziły, zabierając punkty m.in. T.B, Industrialowi czy Tomtexowi. To nie wystarczyło, żeby w niej pozostać. Wiosna ma być jednak lepsza w ich wykonaniu i liczy się tylko gra o najwyższe cele. W tej główne role będą odgrywać Jakub Pelwecki i Dominik Olszewski, ale może i Sir Bartosz Tęsiorowski dołoży swoje trzy grosze?

Nieco gorzej wygląda sytuacja pozostałych spadkowiczów, czyli Old Blue Angels i Brzmienia Miasta. Pierwsi nie zdołali utrzymać w składzie swojego lidera – Marcina Majaka, który ostatecznie wybrał ofertę Tigersów. Drugim nie udało się przedłużyć kontraktów z Tomaszem Lisickim i Konradem Hylewiczem. Są to wielkie ubytki, ale czy będą aż tak widoczne? W ekipie Marka Szpyry wiele zależeć powinno od duetu Adrian Kondratowicz-Marcel Schmidt. W OBA liczą z kolei na Szymona Kopcia i braci Turków. Czy to wystarczy, aby starać się o „reelekcję”?

Z debiutantów, czyli drużyn nigdy wcześniej nie grających przy Skwierzyńskiej mamy KP Ogrodomanię i Gunzamet Fidasza. Obie te drużyny przeniosły się do nas z konkurencyjnych rozgrywek, ale pierwsi już u nas występowali, tyle, że dotychczas w lidze na Kuźnikach. Zespół Roberta Jakiela zimą w OFC przebudował skład, traktował balon Olimpijski jak poligon doświadczalny i pierwsze efekty metamorfozy powinniśmy poznać w zbliżającym się sezonie. Osobiście jesteśmy ciekawi jak zaprezentuje się Krzysztof Wiater, czyli zimowy król strzelców, na otwartym boisku.

Fidasz jest we Wrocbalu nowy, ale we wrocławskiej piłce amatorskiej osiągnął wiele. Podobnie jak kilka lat temu Szpilmacherzy, tak i teraz zespół Adriana Gorzki zamierza walczyć o najwyższe cele. Najpierw musi jednak przebrnąć przez grono pierwszoligowców, a w tym pomóc mają ograni w naszej lidze – Łukasz Rosiek, Marcin Wokan czy Łukasz Jaworski. Pytanie więc czy Fidasz zwojuje zaplecze Ekstraklasy czy okaże się „papierowym tygrysem”?

Oprócz spadkowiczów i debiutantów, w grze o awans może liczyć się beniaminek – Soccer Team. Zespół z Bielawy zdominował rozgrywki 2 ligi i może podążyć drogą ISG czy Almamasters, a więc awansować z najniższej klasy do najwyższej w rok. Skład Soccera choć doświadczony, to głodny sukcesów. Niestety bez kontuzjowanego Krzysztofa Muszaka, ale za to z Pawłem Pawłowskim, który zimą przeżywał drugą młodość, a także z Łukaszem Kopysiem, który w barwach Santa’n’deera spisywał się bardzo dobrze. Czy beniaminek okaże się objawieniem sezonu czy jednak będzie musiał zapłacić sporo frycowego?

Inni beniaminkowie, czyli ORA Wrocław, AXA XL i InsERT Team już tak mocarnie nie wyglądają, co nie znaczy, że nie mogą namieszać. Okręgowa Rada Adwokacka mając w szeregach fenomenalnego Dawida Płaczkiewicza, wspartego Jackiem Zarzeckim i Danielem Majem może być ciężkim rywalem dla każdego. InsERT posiada doświadczenie w grze na wyższych szczeblach i stosując metodę małych kroczków może zajść daleko. AXA ograna jest najmniej, ale nie znaczy to, że będzie dostarczycielem punktów. O to, żeby tak nie było mają zadbać Łukasz Sochański i Kamil Miernik, którzy zimą w OFC pokazali wiele dobrych zagrań.

 Nie powinniśmy zapominać o Cloudzie, Bracie Albercie i Zielonych Aniołach. Najbardziej licho wygląda kadra „niebieskich”, którzy co prawda utrzymali w swych szeregach Dominika Wąciora i Dawida Woźniaka, ale radzić będą musieli sobie bez człowieka orkiestry – Piotra Mikołajca. Jego brak powinien być bardzo widoczny i znowu może się okazać, że Cloud jest zbyt mocny, żeby spaść, ale za słaby na to, żeby się z pierwszej ligi wydostać.

Brat Albert spadł z Ekstraklasy półtora roku temu i dwukrotnie do tej pory na jej zapleczu zajmował miejsca w środku tabeli. Może w myśl do trzech razy sztuka, teraz uda się ugrać coś więcej? Tradycyjnie zawodnicy drużyn przeciwnych powinni uważać na ofensywny tercet – Mateusz Gudra, Marcel Dzwonik i Rafał Biel, którego dodatkowo wspierać będzie Tomasz Lisicki transferowany z Brzmienia Miasta. Ta czwórka może zrobić różnicę, ale do wrocbalowego tanga potrzeba siedmiu, aby walczyć o coś więcej niż przysłowiowa „czapka śliwek”. Czy to się graczom Macieja Gudry na starcie 2019 roku – uda?

Olaf Mikołajek zapytany przez naszego wrocbalowego reportera w lidze pod balonem Olimpisjkim, powiedział, że jest to forma przygotowania do edycji otwartej. Będziemy więc mogli rozliczać kierownika Zielonych Aniołów z tych słów. „Green Angels” w ostatnich latach częściej gra o utrzymanie niż o awans, ale to ma się zmienić. Do drużyny wrócił Patryk Rozwadowski i ma wspomóc w ofensywnych poczynaniach Jana Mikołajka i Arkadiusza Barskiego, a za defensywę ma odpowiadać właśni sam Olaf. Czy to przyniesie lepsze efekty niż poprzednio? Czas pokaże!

 

2 LIGA:

Patrząc na skład drugiej ligi, trudno wskazać jednoznacznego faworyta i wytypować drużyny, które będą walczyć o najwyższe cele. Na pewno Afera Neonowa będzie chciała wrócić do 1 ligi. Jesienią zabrakło im jednego punktu, aby awansować. Będą chcieli zatem tym razem zrobić wszystko porządnie od początku aż do samego końca. Radzić będą musieli sobie jednak bez braci Szymonowiczów, ale jest w ich szeregach niezawodny Remigiusz Markiel, który zrobi wszystko, aby jego drużyna w czerwcu świętowała promocję do wyższej klasy rozgrywkowej.

AWL Kadra ma to co chciała. Docelowo jej celem nie była walka o tytuły, a luźne pykanie sobie piłeczki. Piłkarska rzeczywistość okazała się zupełnie inna i zespół Jarosława Patałucha z powodzeniem radził sobie w Ekstraklasie. Te czasy jednak minęły. Wiosną „Wojskowi” się zdegradowali, jesienią spadli i teraz będą występować na najniższym szczeblu. Nie oznacza to wcale, że zanotują kolejny zjazd w dół i okopią się na dnie tabeli. Mają w swoich szeregach zbyt dobrych zawodników, którzy jednak są mocno wiekowi. Czy starczy im sił, ale też czy będą chcieli powalczyć o najwyższe cele?

Żar Tropików w ostatnich latach balansował na krawędzi i jakoś udawało mu się unikać degradacji. Jesienią ta sztuka się nie udała i po trzech latach wraca do 2 ligi. Spadek oznacza kolejne ubytki kadrowe, a z zespołem pożegnali się Mariusz Płatek i Paweł Prokopowicz, którzy wybrali możliwość gry w Ekstraklasie. Trzeba zatem polegać na starej gwardii, czyli Janie Grucy, Łukaszu Barcikowskim i Grzegorzu Maziaku. Pytanie tylko kto będzie odpowiedzialny za strzelanie goli, bo „Palmom” brakuje snajpera z prawdziwego zdarzenia. Bez takowego gra o medale będzie niezwykle trudna.

Warto przeanalizować ekipę Braku Sponsora, która może powalczyć w tym sezonie o szybki powrót na zaplecze Ekstraklasy. Wiele będzie u nich zależało od dyspozycji Adama Lajszczaka, bez którego trudno wyobrazić sobie grę „czerwonych”. Adam będzie w formie, BS będzie mocny. Adama nie będzie – będzie się można martwić.

Po półrocznej przerwie do WLB wraca DecoKing, a w zasadzie już nie DecoKing a FLHF i to może być kolejny z faworytów do gry o medale. Za grę w tyłach będzie odpowiedzialny Patryk Wróblewski, a w przodzie akcję kreować będzie Kamil Lemiecha. Czy to wystarczy, aby uzyskać awans? Zobaczymy.

Nowy rok, nowi my. To hasło przyświecało najwyraźniej Tomaszowi Pieńkowskiemu z Auto Trucku, który zmienił nazwę drużyny na Bus Marco Polo. Teraz nie będzie już „Ciężarówek”, a „Busy”, ale znając DNA tej drużyny, nikt tutaj przed własną bramką nie będzie stawiał autobusu. Trójka muszkieterów z ławeczki, ultraskuteczna Marta Toczek i Kierownik Pieńkowski – to nudy oznaczać nie będzie, ale czy będzie oznaczało sukcesy?

W kontekście walki o czołówkę tabeli, nie można zapominać o Lean Forge, czyli kolejnej drużynie – zagadka, która równie dobrze może otrzymać medal, ale także zakończyć zmagania w „czerwonej strefie”. Ta przystąpi do sezonu bez Łukasza Rośka, ale wiadomo nie od dziś, że za wszelakie sznurki pociąga tutaj Miłosz Stanclik. Jak on zagra, tak zagra „Duński Dynamit”. Pytanie tylko czy jego gra okaże się wybuchowa czy skończy się na wielkim niewypale?

My tu gadu gadu o jakiś Żarach, Brakach czy Kadrach a zapominamy o Stowarzyszeniu Odra-Niemen, któremu w zeszłym sezonie zabrakło naprawdę niewiele, żeby awansować. Tamtejszy sezon był dla nich najlepszy odkąd grają we Wrocbalu. No musiał być najlepszy jak bramki, a w zasadzie bramkę strzelał Michał Mormul, który, wiadomo nie od dziś, jedyne co lubi strzelać to co najwyżej piwerka. Nie na nim jednak, a na Mateuszu Lubańskim opiera się gra Odry i jeżeli uda mu się utrzymać formę z jesieni, to może okazać się, że „biali” wejdą do 1 ligi. O tym dowiemy się jednak za kilka miesięcy.

Od lat nie zmienia się Impel, który choć spadł z 1 ligi, to jednak wielkiej tragedii z tego nie robi. Ma w sobie tyle jakości, że może szybko do niej wrócić. Za defensywę odpowiada duet Krzysztof Węgrzyn-Sławomir Łutczak, a w ofensywie wszystko co dobre tworzą Łukasz Smolarczyk i Roman Wisiecki. Czy to wystarczy, aby znowu grać o czołowe lokaty? Przekonamy się!

Często w naszej lidze zdarza się, że drużyna po beznadziejnym sezonie wycofuje się z rozgrywek. Nie jednak Mahle Shared Services. Zespół Adriana Jarosza wykazał się długofalowym myśleniem i po tym jak przy Skwierzyńskiej nie zdobył choćby jednego punktu, mocno przebudował skład i w lidze pod balonem Olimpijskim zaprezentował się już bardzo dobrze. Zdobył 15 punktów, a zawodnik tej drużyny – Igor Wójcik do końca miał szansę na koronę króla strzelców. Wójcika udało się w składzie zatrzymać i może okazać się to kluczowe dla Mahle. Czy wiosną będą radzić sobie tak dobrze jak zimą?

Unit4 podobnie jak FLHF powrócił do Wrocbalu i również może namieszać, bowiem namieszało się dużo w ich składzie. Mianowicie U4 wcieliło w swoje szeregi grającego dotychczas na Kuźnikach – Czarnego Byka, a więc kadra tej drużyny w końcu będzie szeroka i sytuacja z oddawaniem walkowerów może się już nie przytrafić. Tacy zawodnicy jak Dario Ferros, Michał Matuszak, Dominik Niedźwiedź, Rafał Wolan czy Michał Strykowski to dobrzy zawodnicy, którzy potrafią zrobić różnicę. Jak zaprezentują się jednak w jednej ekipie i czy szybko znajdą wspólny język gry?

Na koniec o dwóch drużynach, które przez wielu są skazywane na niebyt, a więc miejsca w dole ligowej stawki. Mowa tutaj o ŻWiRZ-e i Freseniusie United. Pierwsi nie tak wyobrażali sobie sezon zimowy. Wiecznie w trakcie jego trwania borykali się z problemami kadrowymi, później zaczęli oddawać walkowery i w efekcie zostali wyrzuceni z rozgrywek. Teraz ma być jednak zupełnie inaczej, a na pewno lepiej niż poprzednio. Do zespołu wraca jeden z jego liderów, pamiętających początki zespołu, Jarosław Fedyczkowski i będzie on niewątpliwym wsparciem dla Zbigniewa Lichockiego.

Fresenius United słynie z tego, że lubi sprawiać niespodzianki, ale niestety co za tym idzie – jest dosyć nieregularny. Raz „Niebieskie Dziki” przegrywają 0:6 z Lean Forge by później zremisować z faworyzowaną Aferą Neonową. Trudno więc na temat tej drużyny się wypowiadać, ale w ligowym środowisku więcej osób stawia na to, że częściej będziemy widzieć to „złe oblicze” Freseniusa. Czy te przewidywania się sprawdzą? 

autor: Michał Pondel
m.pondel@wrocbal.pl