Sklep

Obrońca trofeum za burtą Pucharu Ligi

T.B 85 Team nie obroni trofeum w tym sezonie. Mierzący w komplet tytułów zespół Łukasza Zakrzewskiego już na pewno nie zgarnie w tym sezonie Pucharu Ligi, z walki o to trofeum aktualnym mistrzów rozgrywek i zdobywców Pucharu Ligi z zeszłego sezonu, po serii rzutów karnych wyeliminowały pierwszoligowe Zielone Anioły.

1/4 finału:

  1 (0:0) 1 

rzuty karne 3:2

Pierwszy sobotni pojedynek zapowiadał się dosyć jednostronnie. Mistrz Ligi WLB i zdobywca Pucharu Ligi z poprzedniego sezonu, a obecnie wicelider Ekstraklasy, czyli T.B 85 Team podejmował pierwszoligowe Zielone Anioły. Jak to przy sobocie, obie drużyny nie mogły skorzystać z optymalnych składów. W T.B nie było Kamila Żbika i Rafała Rybińskiego, zaś w „Green Angels” nie mogli skorzystać m.in. Pawła Misiewicza, Jana Mikołajka i Arkadiusza Barskiego. Jak się później okazało ekstraklasowi cz w pierwszej połowie radzić musiał sobie bez nominalnego bramkarza, a pierwszy w rolę golkipera wcielił się kapitan – Łukasz Zakrzewski.

Od samego początku spotkania lepiej piłką operowało T.B 85 Team, a ich rywal wyraźnie nastawił się na grę z kontrataku. Już w 4 minucie zrobiło się groźnie pod bramką Olafa Mikołajka. Łukasz Bojarski zagrał na wolne pole do Marcina Szurka, ale jego strzał z pola karnego minął bramkę przeciwników. W odpowiedzi jak z armaty huknął Wojciech Misiewicz, ale Łukasz Zakrzewski był czujny i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 8 minucie Szurek kolejny raz stanął przed szansą na bramkę, ale przegrał pojedynek jeden na jeden z O.Mikołajkiem.  Dwie minuty później, Zakrzewski widząc, że jego kolegom po prostu nie idzie, powędrował w pole, a między słupkami zastąpił go Dariusz Strupiechowski. Pięć minut później pierwszą wyborną okazję wykreowały sobie Zielone Anioły. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się młody Filip Mikołajek, ale źle zabrał się z piłką i finalnie poza pole karne udanie wybił ją bramkarz. W odpowiedzi dobrze centrował Radosław Osewski, ale zbyt lekki strzał z główki oddał Zakrzewski i futbolówka padła łatwym łupem O.Mikołajka. Minutę później golkiper „Green Angels” znowu uratował skórę swoim kolegom i tym razem wybronił sytuację jeden na jeden z Adrianem Bernatowiczem. Tuż przed gwizdkiem na przerwę nietuzinkowe umiejętności Olafa sprawdził jeszcze Zakrzewski, ale kiper „zielonych” zanotował kolejną już świetną interwencję. Do przerwy zatem mieliśmy remis 0:0.

Na drugą połowę w ekipie „białych” pojawił się nominalny bramkarz Paweł Nowak i był to pozytywny sygnał. Druga odsłona wyglądała identycznie jak pierwsza. To T.B prowadziło grę, ale Zielone Anioły świetnie się broniły i wyprowadzały groźne kontry. Jedna z nich, w 26 minucie w końcu przyniosła efekt i zakończyła się golem, dającym prowadzenie. Patryk Rozwadowski stanął w sytuacji sam na sam z Pawłem Nowakiem i płaskim strzałem go pokonał! Mieliśmy więc sensacyjne prowadzenie pierwszoligowca, który w kolejnych minutach chciał tą przewagę utrzymać. 1:0. W 30 minucie groźnie z dystansu strzelał Bojarski, ale O.Mikołajek udanie obronił to uderzenie. Po chwili znowu popularny „Bojar” mógł trafić do siatki, ale po tym jak wpadł z piłką w pole karne, trafił tylko i wyłącznie boczną siatkę. W odpowiedzi Zielone Anioły powinny strzelił drugiego gola. Przed szansą na dublet stanął Rozwadowski, ale uderzył tuż obok wychodzącego z bramki golkipera i ostatecznie futbolówka zatrzymała się na bocznej siatce. Ta sytuacja mogła się natychmiastowo zemścić, ale Bojarskiemu nie siedziała dzisiaj piłka na nodze i w sytuacji jeden na jeden z O.Mikołajkiem – trafił wprost w niego! Co się jednak odwlecze to nie uciecze. W 36 minucie T.B doprowadziło do wyrównania! Zakrzewski idealnie zagrał pod bramkę do niepilnowanego Strupiechowskiego, a ten strzałem z najbliższej odległości, z piętki nie dał żadnych szans bramkarzowi. 1:1. W samej końcówce faworyt rzucił wszystko na jedną kartkę i stworzył sobie dwie dobre sytuacje. Najpierw z dystansu strzelał Rudnicki, ale bramkarz świetnie odbił piłkę na rzut rożny, a po chwili uderzenie Bernatowicza nieznacznie minęło bramkę przeciwników. Oznaczało to, że mecz zakończył się remisem – 1:1, a więc o awansie do półfinału miały przesądzić rzuty karne. Przed karnymi, a tuż po ostatnim gwizdku żółtym kartonikiem ukarany został Wojciech Misiewicz, który wdał się w bezmyślną dyskusję z arbitrem i osłabił drużynę przed serią rzutów karnych.

W rzutach karnych mieliśmy ogromne emocję. Jako pierwsze strzelało T.B, a dokładniej Szurek i pewnym strzałem przy słupku pokonał O.Mikołajka. Odpowiadał Rozwadowski, ale przegrał wojnę nerwów z Nowakiem. Presji nie wytrzymał trzeci strzelający, czyli Rudnicki, a ostatecznie kapitan „Green Angels” fenomenalnie zbił futbolówkę na poprzeczkę! Nadal jednak było 1:0 dla T.B, a więc sprawy w swoje ręce wziął Olaf Mikołajek i pewnym strzałem wyrównał stan rywalizacji. 1:1. Po jednym kapitanie, do jedenastek podszedł drugi i również pewnie trafił do sieci. Mieliśmy więc 2:1 dla T.B . Żeby pierwszoligowiec grał dalej, swojego karnego musiał strzelić najmłodszy z braci Mikołajków – Filip, no i mimo młodego wieku wytrzymał presję i mieliśmy 2:2. Rozpoczęła się więc czwarta kolejka, do piłki podszedł Bojarski i trafił w słupek! W odpowiedzi Józef Mikołajek uderzył mocno, w środek bramki i nie zaskoczył tym samym Nowaka. Nadal mieliśmy remis, emocję sięgały zenitu i tym razem na uderzenie zdecydował się Osewski, przegrał pojedynek z O.Mikołajkiem. Losów rywalizacji nie udało się również rozstrzygnąć Michałowi Wardędze, gdyż przeniósł futbolówkę wysoko nad poprzeczką! Liczyliśmy więc, że losy rywalizacji rozstrzygną się w szóstej kolejce. Jako pierwszy strzelał Bernatowicz i jego strzał świetnie obronił bramkarz. Ostatni ruch należał do Zielonych Aniołów, a miał go wykonać Stefańczyk, czyli najbardziej doświadczony gracz tej drużyny. Mateusz skorzystał ze swojego doświadczenia, wygrał wojnę nerwów i pokonując Nowaka dał półfinał swojemu zespołowi! Sensacja stała się faktem! T.B 85 Team nie obroni Pucharu Ligi, a Zielone Anioły w półfinale miały zmierzyć się ze zwycięzcą ćwierćfinału pomiędzy Tomtexem a BNY Mellon.

Patryk Rozwadowski (26’) – Dariusz Strupiechowski (36’)

Rzuty karne:

Zielone Anioły: Patryk Rozwadowski , Olaf Mikołajek Filip Mikołajek Józef Mikołajek Michał Wardęga Mateusz Stefańczyk

T.B 85 Team: Marcin Szurek , Bartosz Rudnicki Łukasz Zakrzewski Łukasz Bojarski Radosław Osewski Adrian Bernatowicz

- Wojciech Misiewicz (40')

Olaf Mikołajek (Zielone Anioły) - Gdyby nie Olaf T.B 85 Team cieszyło by się pewnej wygranej. Bramkarz Zielonych Aniołów był jednak na posterunku. Zanotował wiele świetnych interwencji, a w serii rzutów karnych był fenomenalny!

  Andrzej Malec

Zielone Anioły - Olaf Mikołajek; Wojciech Misiewicz, Łukasz Wardęga, Filip Mikołajek, Mateusz Stefańczyk, Józef Mikołajek, Patryk Rozwadowski, Michał Wardęga

T.B 85 Team - Paweł Nowak; Adrian Bernatowicz, Radosław Osewski, Dariusz Strupiechowski, Marcin Szurek, Łukasz Zakrzewski, Bartosz Rudnicki, Łukasz Bojarski

 

4  (1:0)  0 

Drugi mecz ¼ Pucharu Ligi mógł wydawać się jednostronny, chociaż grali w nim przedstawiciele Ekstraklasy. Dwa zespoły z przeciwnych biegunów ligowej tabeli, czyli ostatni w stawce BNY Mellon i trzeci – Tomtex. Gracze Michała Dranki mieli jednak coś do udowodnienia, chcąc zrewanżować się „Połączonym Piłką” za klęskę na inaugurację sezonu – 1:7. Oznaczało to zatem ogrom piłkarskich emocji!

W mecz lepiej weszli gracze BNY Mellon, którzy po pierwszych swoich akcjach mogli prowadzić co najmniej 2:0. W 2 minucie w sytuacji sam na sam z Dawidem Pałaszem wyszedł Piotr Kalemba, ale jego strzał z pola karnego o centymetry minął bramkę. Trzy minuty, po szybkiej kontrze oko w oko z kiperem Tomtexu stanął Piotr Matlak, ale przegrał ten pojedynek! Minutę później Pałasz po raz kolejny interweniował w sposób udany, tym razem po atomowym strzale Piotra Pławińskiego! Po tym uderzeniu byliśmy świadkami pierwszej składnej akcji faworyta. Damian Rudzki w tempo zagrał do Michała Bednarczuka. Ten zabrał się z piłką, wpadł z nią w pole karne, ale jego uderzenie świetnie obronił Radosław Soboń. W odpowiedzi, w 7 minucie groźnie z woleja strzelał Michał Dranka, ale piłkę pewnie złapał Pałasz. Po tej sytuacji gra nam się nieco uspokoiła, a poczynania obu drużyn wdarło się już zmęczenie. Na kolejną okazję musieliśmy czekać do 12 minut. Wtedy to w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Rudzki, ale przegrał wojnę nerwów z Soboniem! 120 sekund później Mellon miał 200% sytuację, wychodząc w sytuacji dwóch na jednego Pałasza. Dranka mógł podać do lepiej ustawionego kolegi, ale tego nie zrobił i został zatrzymany przez kipera „czerwonych”! Jak się później okazało, natychmiastowo sytuacja się zemściła! Z piłką zabrał się Rudzki, przebojem wpadł z nią w pole karne i mocnym strzałem pokonał Sobonia! 1:0. Zawodnicy Tomtexu mogli więc odetchnąć z ulgą, bo w tej pierwszej połowie nic im nie wychodziło. Minutę przed końcem pierwszej połowy Mellon jeszcze raz zagroził bramce Pałasza. Z dystansu strzelał Pławiński, a Pałasz świetnie odbił futbolówkę na rzut rożny. Do przerwy więc Tomtex prowadził 1:0, ale było w tym bardzo dużo szczęścia, no i dobrze dysponowanego golkipera tej drużyny.

W przerwie gracze faworyta powiedzieli sobie kilka słów, wyjaśnili pewne sprawy i na drugą połowę wyszli mocno zmotywowani. Już w pierwszej swojej akcji mogli podwyższyć rezultat. Krystian Skowronek w tempo zagrał przed pole karne do Rudzkiego, który z łatwością minął obrońcę i strzelił na bramkę, ale nie dał rady zaskoczyć dobrze interweniującego golkipera. Po chwili na indywidualną akcję zdecydował się Grzegorz Kozioł. Popędził lewą stroną, minął ponad pół boiska i zatrzymał się dopiero na dobrze wychodzącym z bramki Soboniu. 60 sekund później z dystansu groźnie strzelał Rudzki, ale Soboń po raz kolejny nie dał się zaskoczyć i udanie zbił futbolówkę do boku! W 26 minucie w końcu Mellon się ogryzł. Najpierw z główki piłkę nad poprzeczkę przeniósł Pławiński, a w kolejnej akcji uderzenie Matlaka świetnie obronił Pałasz. W odpowiedzi Rudzki świetnym zagraniem odnalazł w polu karnym Skowronka, ale ten uderzył nieczysto, z pierwszej piłki – obok bramki! W 29 minucie uaktywnił się Adam Cylny i mógł zanotować asystę. Podał w pole karne do lepiej ustawionego Rudzkiego, a ten z najbliższej odległości trafił wprost w bramkarza! W 31 minucie Tomtex zachował już zimną krew. Rudzki tym razem nie strzelał, a podawał i była to bardzo dobra decyzja. Adresatem podania okazał się Cylny i uderzeniem z najbliższej odległości pokonał Sobonia! 2:0. Po tym golu „Połączeni Piłką” grali już na większym spokoju i raz po raz kreowali bramkowe sytuacje. Drugą asystę w tym spotkaniu mógł zanotować Rudzki, ale Kozioł w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z golkiperem „szarych”. W 33 minucie Tomtex strzelił trzeciego gola i to po świetne przeprowadzonym kontrataku. Urbański zagrał do Rudzkiego, Rudzki do Cylnego, a ten z bliska skompletował dublet. 3:0. Wkrótce potem Soboń uratował swój zespół od utraty kolejnych bramek udanie broniąc strzały Skowronka i Urbańskiego! Swoich sytuacji nie wykorzystała drużyna Michała Pondla, a więc rywal miał dwie okazje na strzelenie przynajmniej gola kontaktowego! Na posterunku był jednak Pałasz, który dwukrotnie świetnie interweniował po uderzeniach Dranki i Kalemby. Tuż przed gwizdkiem kończącym spotkanie wydarzyły się dwie rzeczy. Najsampierw Tomtex strzelił czwartego gola. Trzecią asystą popisał się Rudzki, a trzecim golem – Cylny.  4:0. W ostatniej akcji meczu Cylny mógł się swojemu koledze zrewanżować, ale podał zbyt mocno i Rudzki nie zamknął akcji.

Tomtex ostatecznie zwyciężył 4:0 i o wielki finał zagra z Zielonymi Aniołami. Dla Mellona był to ostatni mecz w tej edycji Pucharu Ligi i teraz pozostaje im tylko i wyłącznie zacięta walka o ligowy byt w Ekstraklasie.

3x Adam Cylny (31’ 33’, 38’), Damian Rudzki (15’)

Adam Cylny (Tomtex) - W drugiej połowie, kiedy jego drużynie gra się po prostu nie układała, wziął sprawy w swoje ręce. Wykreował wiele sytuacji , a sam skompletował hattricka. Wyróżnić należy obu bramkarzy.

  Andrzej Malec

Tomtex - Dawid Pałasz; Tomasz Iwanicki, Krystian Skowronek, Grzegorz Kozioł, Dawid Kloczkowski, Michał Urbański, Adam Cylny, Michał Bednarczuk, Damian Rudzki

BNY Mellon - Radosław Soboń; Piotr Kalemba, Miłosz Kruszelnicki, Piotr Matlak, Tomasz Węgrzyn, Piotr Pławiński, Daniel Stach, Michał Dranka

 

  1 (1:1) 5 

Trzeci ćwierćfinał to mecz Realu Compensacion ze Szpilmacherami. Obie te ekipy nie są pewne utrzymania w Ekstraklasie, ale w Pucharze pragną nieco zrekompensować sobie niezbyt udany sezon i z całych sił powalczą o półfinał. Przystąpią jednak do meczu w dość okrojonych składach. „Królowie Odszkodowań” zagrają bez nominalnego bramkarza, a między słupkami zobaczymy Damiana Szewczyka. Poza tym nie zobaczymy w akcji najlepszego strzelca tej drużyny – Jakuba Pingota. Do bramki „Szpilek” po kilku miesiącach przerwy wraca Rafał Anioł. Nie zagrają natomiast bracia Gołos – Radosław i Arkadiusz, a także Krzysztof Kalinowski.

Początek spotkania, a w zasadzie pierwsze dziesięć minut to okres boiskowej nudy, który przerwała sytuacja z 9 minuty. Sytuacja, która przyniosła gola dla Realu Compensacion.  Miejsce przed polem karnym Szpilmacherów znalazł sobie Jan Wan i precyzyjnym strzałem przy słupku zaskoczył Rafała Anioła. 0:1. Dwie minuty później odpowiedzieć mógł Mariusz Krysiak, ale jego bomba z dystansu zatrzymała się na poprzeczce! Nie minęło 60 sekund, a już mieliśmy remis! Na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Jacek Krasoń i posłał piłkę tuż przy słupku obok bezradnego Damiana Szewczyka. 1:1. Stracony gol podrażnił „Królów Odszkodowań”, a  po chwili groźnie strzelał Paweł Wójcik, ale finalnie trafił tylko i wyłącznie w boczną siatkę. W dalszej fazie meczu mieliśmy kilka mniej lub bardziej niecelnych uderzeń, a swoich sił próbowali Przemysław Siuchniński i Michał Wierzbicki. Nic jednak z nich nie wynikło. W 18 minucie „niebiescy” mogli wyjść na prowadzenie, ale po strzale Jarosława Lecha piłkę lecącą do pustej bramki, w ostatniej chwili, ofiarnym wślizgiem wybił Paweł Kalinowski. Tuż przed gwizdkiem na przerwę dwukrotnie bramce Szewczyka zagroziły „Szpilki”. Najpierw od utraty bramki uratował go słupek, a po chwili Damian wybronił sytuację jeden na jeden z Wierzbickim! Po pierwszych 20 minutach mieliśmy więc remis 1:1, a to zwiastowało emocję w drugiej części gry.

Druga połowa zaczęła się równie anemicznie, jak pierwsza i ponownie nudę przerwał gol dla Realu Compensacion. W 26 minucie Jarosław Lech będąc w polu karnym sprytnie zgrał piłkę do nadbiegającego Dariusza Lorenca, a ten strzałem z pierwszej piłki, przy słupku pokonał Anioła! 1:2. Wielu myślało, że po tej sytuacji albo „niebiescy” pójdą za ciosem, albo „czarni” ruszą do odrabiania strat, ale na murawie niewiele się działo. Były co prawda dwa uderzenia, odpowiednio Lorenca i Krasona, ale po obu udanie interweniowali obaj bramkarze. Wielu liczyło w tym meczu na to, że Szpilmacherzy dopadną swoich rywali i będziemy świadkami rzutów karnych. Tak się jednak nie stało, bowiem to zespół Łukasza Łukasika poszedł za ciosem! Wójcik zagrywał w pole karne do Wana, a po drodze piłkę ręką dotknął Kalinowski i sędzia Andrzej Malec podyktował rzut karny. Do jego wykonania podszedł Wan i strzałem po ziemi pokonał Anioła, który miał piłkę na nodze. 1:3. Po tej sytuacji zeszło powietrze ze Szpilmacherów i Real ich wypunktował. W 37 minucie hattricka skompletował Wan, który umieścił piłkę w pustej bramce po podaniu Siuchnińskiego. 1:4. 60 sekund później „Królowie Odszkodowań” zadali piąty cios. Lech mając przed sobą Anioła zagrał do Łukasika, a ten z zimną krwią skierował piłkę do „pustaka”. 1:5. W 40 minucie rozmiary porażki mógł zmniejszyć Krasoń, ale z woleja posłał futbolówkę tuż nad poprzeczką!

Po końcowym gwizdku sędziego Malca z wygranej 5:1 cieszył się Real Compensacion i w półfinale miał zagrać z kimś z pary ForceGSM – Wielka Niewiadoma.

Jacek Krasoń (12’) – Jan Wan (9’, 35’,37’), Dariusz Lorenc (26’), Łukasz Łukasik (38’)

Jan Wan (Real Compensacion) - Janek poprowadził swój zespół do wygranej. Jego dorobek to trzy bramki strzelone.

  Andrzej Malec

Szpilmacherzy - Rafał Anioł; Krzysztof Kaban, Paweł Kalinowski, Mariusz Krysiak, Jacek Krasoń, Przemysław Różański, Michał Wierzbicki, Jakub Różanowski, Jakub Masztalerz

Real Compensación - Damian Szewczyk; Paweł Wójcik, Patryk Filipek, Łukasz Łukasik, Jan Wan, Przemysław Siuchniński, Dariusz Lorenc, Jarosław Lech

 

  0 (0:0) 1 

Ostatni mecz ćwierćfinałowy również zapowiadał się interesująco. ForceGSM mierzył się z Wielka Niewiadomą. Jak to bywa w Pucharze Ligi, kadry obu zespołów optymalne nie były. Zespół Łukasza Dyczkowskiego grał bez zmian, a WN posiadał jedną zmianę, ale w gronie obecnych m.in. zabrakło Huberta Mikołajczaka, Grzegorza Koreckiego i Adama Smarzyńskiego.

Lepiej w mecz weszła Wielka Niewiadoma, która w pierwszych 10 minutach wykreowała sobie trzy groźne sytuacje, aczkolwiek żadnych fajerwerków nie oglądaliśmy. No może oprócz potężnego strzału Pawła Dumy z 3 minuty, który zatrzymał się na poprzeczce! Pięć minut później groźnie na bramkę uderzał Damian Madej, ale Wojciech Gmerek nie dał się zaskoczyć i udanie wyłapał futbolówkę. W 11 minucie Duma znowu obił obramowanie bramki, ale tym razem był to słupek! Dwie minuty później w końcu swoją akcję rozegrał ForceGSM. Z autu piłkę w pole karne zacentrował Łukasz Dyczkowski. Tam niepewnie piłkę przed siebie odbił Zbigniew Piechnik. Ta trafiła pod nogi Macieja Januszko, którego strzał w ostatniej chwili ofiarnie zablokował jeden z obrońców. Po tej sytuacji gola mógł, a nawet powinien w odwecie strzelić Damian Madej. Pomocnik „biało-czarnych” zdecydował się na indywidualną akcję i będąc w polu karnym uderzył wprost w bramkarza. Po chwili mieliśmy dobitkę tego zawodnika – nad poprzeczką. W końcówce pierwszej połowy do roboty wziął się beniaminek Ekstraklasy. Bardzo aktywny był Januszko, którego dwa uderzenia z dystansu świetnie obronił Piechnik. Swoich sił próbował również Dominik Uryga, ale doświadczony golkiper Wielkiej Niewiadomej również nie dał się zaskoczyć, zbijając futbolówkę do boku! Po pierwszych 20 minutach mieliśmy zatem bezbramkowy remis!

Po pierwszej bezbramkowej połowie, druga wcale nie była lepsza. Emocji było jak na lekarstwo, a coś zaczęło się dziać dopiero w 28 minucie. Wtedy to nudę przerwał Andrzej Ciupiński, którego strzał z prawej strony udanie nogami obronił Gmerek. Pięć minut później znowu zrobiło się gorąco w polu karnym ForceGSM. Andrzej Jaskowski „ze ściany” zgrał piłkę do nadbiegającego Bartłomieja Bieli, a ten uderzył tuż obok bramki. Te sytuacje rozchodziły Wielką Niewiadomą, która nie chciała tego spotkania rozstrzygać w karnych. W 34 minucie płasko na bramkę strzelał Kamil Biegański, ale finalnie grę od bramki rozpoczynał Gmerek. Następnie odpowiedzieli „czarni”. Bartosz Sikora wrzucił piłkę w pole karne do Łukasza Dyczkowskiego, który z główki trafił tuż obok słupka. Po tej sytuacji w końcu futbolówka zatrzepotała w siatce, a z prowadzenia cieszyli się gracze Wielkiej Niewiadomej. Na strzał zza pola karnego zdecydował się Biegański i trafił w słupek! Po chwili piłka spadła pod nogi Ciupińskiego, który precyzyjnym strzałem w krótki róg zaskoczył Gmerka! 0:1. Stracony gol zmusił ForceGSM do  skomasowanego ataku. Udało mu się zepchnąć drużynę Jaskowskiego do defensywy, ale nic z tego nie wynikło. Najpierw po składnej akcji tercetu Dyczkowski-Sikora-Mielcarek strzał tego ostatniego Piechnik przeniósł nad poprzeczkę! Minutę przed końcem z rzutu wolnego mocno uderzał Dyczkowski, ale bramkarz Wielkiej Niewiadomej po raz kolejny był na posterunku i świetnie odbił piłkę w bok! Niedługo potem sędzia Malec zakończył spotkanie i z awansu mogła cieszyć się Wielka Niewiadoma.

WN tym samym okazał się ostatnim półfinalistą, a za tydzień, o wielki finał zagrają z Realem Compensacion. ForceGSM kończy swoją przygodę z Pucharem Ligi po pierwszym spotkaniu i pozostaje mu walka o utrzymanie w Ekstraklasie.

Andrzej Ciupiński (36’)

Andrzej Ciupiński (Wielka Niewiadoma) - Ciężko wybrać najlepszego zawodnika w tym spotkaniu, bowiem nie było one porywające. Wybór pada ostatecznie na autora „złotej bramki”, czyli Andrzeja Ciupińskiego, który wprowadził Wielką Niewiadomą do półfinału.

  Andrzej Malec

ForceGSM - Wojciech Gmerek; Sebastian Miozga, Dominik Uryga, Maciej Januszko, Bartosz Sikora, Tomasz Mielcarek, Łukasz Dyczkowski

Wielka Niewiadoma - Zbigniew Piechnik; Paweł Duma, Kamil Biegański, Piotr Wyszumirski, Damian Madej, Bartłomiej Biela, Andrzej Ciupiński, Andrzej Jaskowski

 

TERMINARZ PUCHARU LIGI WROCBAL:

  1/8 FINAŁU - cz.1      
BOISKO: UL.SARBINOWSKA 10 (KUŹNIKI):
11-05-2019 (sobota), sędzia: Adam Rynkowski / koordynator: Michał Pondel
M1       0:5 (0:3)    ORA WROCŁAW    TOMTEX
M2 3:0 (wo)    BNY MELLON    COYOTE LOGISTIC
M3 0:3 (0:2)    FOOTBALL CREW WROCŁAW    ZIELONE ANIOŁY
M4 0:1 (0:1)    3M    T.B. 85 TEAM

 

  1/8 FINAŁU - cz.2      
BOISKO: UL.SARBINOWSKA 10 (KUŹNIKI):
18-05-2019 (sobota), sędzia: Andrzej Malec / koordynator: Michał Pondel
M5      0:3 (wo)    MEDSERV UNITED    SZPILMACHERZY
M8 0:4 (0:2)    TERMO TEAM    WIELKA NIEWIADOMA
M6 0:3 (wo)    DELOITTE    REAL COMPENSACIÓN

 

FORCE GSM - wylosował wolny los. Drużyna automatycznie przechodzi do ćwierćfinału.

 

  1/4 FINAŁU      
BOISKO - UL.SKWIERZYŃSKA 1-7
01-06-2019 (sobota), sędzia: Andrzej Malec / koordynator: Michał Pondel
Ć2 1:1, k.3:2    ZIELONE ANIOŁY    T.B 85 TEAM
Ć1 4:0 (1:0)    TOMTEX    BNY MELLON
Ć3 1:5 (1:1)    SZPILMACHERZY    REAL COMPENSACIÓN
Ć4 0:1 (0:0)    FORCE GSM    WIELKA NIEWIADOMA
           
  1/2 FINAŁU          
BOISKO - UL.SKWIERZYŃSKA 1-7:
08-06-201 (sobota), sędzia: Andrzej Malec / koordynator: Michał Pondel
P1 11:00   TOMTEX   ZIELONE ANIOŁY
P2 11:50   REAL COMPENSACIÓN   WIELKA NIEWIADOMA
           
  FINAŁ          
BOISKO - UL.SKWIERZYŃSKA 1-7:
15-06-2019 (sobota), sędzia: Andrzej Malec / koordynator: Michał Pondel
F 11:00   Zwycięzca P1   Zwycięzca P2

 

autor: Michał Pondel (m.pondel@wrocbal.pl)