Składy zespołów
MVP Spotkania
Dominik Kotleszka
Piłkarz w dniu dzisiejszym co chwila zbierał oklaski. Taki zawodnik nie może być niedoceniony.
Relacja z meczu
Mecz drugi i ostatni dzisiaj (za chwilę wszyscy oddadzą swoje siły na obserwację jedynastu obywateli kraju grających z Orłem na piersi) to zawody dwóch ekip o sporych możliwościach, a jednak patrzących wyraźnie na to "jak wyjść z środka tabeli". Brak Sponsora sezon zaczął od remisu i zwycięstwa, by ostatnio przegrać z Royalem nie strzelając bramki. Z pewnością będą chcieli się odbić po ostatnim niepowodzeniu. Ich rywal ma tyle samo przeprowadzonych zawodów i tyle samo zdobytych punktów. Elektrosat dzisiaj zebrany w pełnym rynsztunku.
Mecz nie wyglądał od początku na jednostronne widowisko. Już w drugiej minucie ciekawym uderzeniem - po piłce puszczonej górą przez Szymona Mikołajczaka - popisał się Paweł Gorazdowski. Strzał z okolic piętnastego metra jednak nie mógł zakończyć się czymś więcej niż uderzeniem wysoko na piłkołap za bramką z uwagi na świetną asekurację bloku defensywnego rywala. Po dłuższej chwilce od rozpoczęcia mieliśmy jednak pierwsze trafienie w tym meczu. Dominik Kotleszka odzyskuje futbolówkę dwa metry przed polem karnym i dzięki ładnemu strzałowi wewnętrzną częścią stopy kieruje ją obok prawego słupka bramki. Późniejsza gra w tej połowie to były częste zmiany stron spowodowane stratami wcale nie wynikającymi ze złej gry czy też niefrasobliwości graczy - raczej ze względu na zaciekłość i walkę o każdą akcję. Pierwsza połowa później nie wyróżniała się jakimiś niesamowitymi akcjami i zakończyła się wynikiem 0:1, dzięki któremu Elektrosat Wrocław prowadził.
Co się wydarzyło w drugiej połowie? Niestety dla Braku Sponsora to ekipa rywala dominowała. Ich bezlitosna defensywa non stop zmieniająca pozycje dawała takie możlwiości na konstruowanie akcji z kontry czy też od bramkarza, iż niestety w pewnym momencie ubrani w znaczniki gracze nie byli w stanie rywalizować jak równy z równym. Idealnym przykładem jest bramka na 0:2. Piotr Grzywaczewski jak na tytana by przystało pewnie spod nóg zgarnia rywalowi piłkę i przechodzi kilkanaście metrów. Dostrzega w okolicach bramki rywali Adriana Zasłonkę, który z pierwszej piłki z prawej nogi uderza w sam środek siatki. Następne bramki to często wręcz powtórki tej sytuacji - często z olbrzymią presją rywala, a czasami jak bramka Piotra Grzywaczewskiego w 37 minucie po przejściu połowy boiska mija bramkarza i celnie kieruje piłkę do bramki. Po kilku skutecznych akcjach pewnie wygrywa Elektrosat z aż 7 bramkową zaliczką. Dlaczego, aż tak? Przecież Brak Sponsora godnie próbował. Łącznie w drugiej połowie można wymienić minimum trzy akcje, które mogły równie dobrze zakończyć się bramką. Jednak sport bywa często brutalny.
Po tym meczu Elektrosat oddali się od swojego rywala w tabeli, ale to nie oznacza, że nagle to będą mile świetlne. Zespół nominalnego gospodarza dzisiejszego meczu liczymy, że wyjdzie na dobre wiatry i zacznie to skutkować. Czekamy na następne mecze obu ekip!
Kontakt
mariuszbogucki2@o2.pl