Sklep

Podsumowanie sezonu - Jesień 2021

W sezonie Jesień 2021 mieliśmy tylko jedną drugą ligę i była to druga liga łączona. Rywalizowały w niej ze sobą drużyny z Wrocbalowej Ligi Biznesu i Wrocławskiej Ligi Siódemek. Rywalizowały aż miło, ale finalne rozstrzygnięcia aż tak dużym zaskoczeniem nie były, chociaż kilka niespodzianek miało miejsce. O tym wszystkim napisałem w poniższym podsumowaniu.

Empty w końcu zagrało na miarę potencjału. KEA i chronpesel.pl zawiedli. OBI odbiegało poziomem. Lee Kabsik to kozak.

W drugiej lidze rywalizowało ze sobą trzynaście zespołów, a najlepszym z nich okazało się Empty Dampers. Można było powiedzieć, że - w końcu! Odkąd zespół Piotra Grzywaczewskiego dołączył do Wrocbalu pokazywał dobrą piłkę, ale nie szła ona w parze z regularnym punktowaniem. Pierwszy sezon w turnieju COV-19 nie był zły. Później było nieco gorzej, znacząco lepiej i dopiero w niedawno zakończonej kampanii ligowej zagrali na miarę swojego potencjału. W końcu ustabilizowali grę w defensywie, chociaż ani jednego meczu nie rozegrał wyrówniający się do tej pory bramkarz - Dawid Kudyba. Jego miejsce udanie zajął Kacper Cieśliński. W ofensywie też wyglądało to lepiej, a przecież regularnie nie grał Adrian Zasłonka. Obok Piotra Grzywaczewskiego i Marcina Rasiewicza, którzy od lat poziom gry trzymają bardzo dobry, swoją cegiełkę dołożył debiutant - Krzysztof Mazurczak, a ważną postacią stał się młody Konrad Stencel. Gra tych zawodników, ale również i pozostałych przedstawicieli "zielonych" pozwoliła sięgnąć po tytuł mistrzowski z zaledwie jedną porażką na koncie, a także zgarnąć miano najlepszej ofensywy (79 goli strzelonych) i najlepszej defensywy (11 goli straconych).

Miejsce Old Teamu, a więc spadkowicza z pierwszej ligi nie jest zaskoczeniem. Awans uzyskany pewnie, ale mistrzostwo zaprzepaszczone pierwszorzędnie. O ile porażkę z Torkiem można było wybaczyć, no, bo przecież rywalem również był spadkowicz i również grał o medale na koniec zmagań, to jednak klęskę z chronpesel.pl (przyp. 0:4) na finiszu rozgrywek już nie. Na nic się zdało pokonanie Empty Dampers (jako jedyni). Sympatycy ekipy Kamila Moczydłowskiego mogliby powiedzieć, że drugie miejsce zważywszy na problemy kadrowe tej drużyny to bardzo dobry rezultat. Ja jednak uważam inaczej. Co prawda niemalże przez cały sezon nie grał Rafał Dzietczyk, nieładnej kontuzji na jego początku doznała Marta Toczek, u schyłku piłkarskiej jesieni urazu doznał Krzysztof Hanc, a ławka rezerwowych zazwyczaj nie posiadała więcej niż dwóch rezerwowych, to jednak trzeba pamiętać, że trzon zespołu pozostawał niezmienny. W każdym możliwym meczu zagrali Kamil Moczydłowski, Jerzy Żabski, Leszek Półtorak, Grzegorz Janeczek czy Kamil Kirej, a tylko dwa mecze opuścił wcześniej wspomniany Hanc. Ostatnia trójka stanowiła o sile ekipy spod znaku Kasztelana. We trzech strzelili 40 z 55 wszystkich bramek swojego zespołu, a przecież jeszcze kilka razy asystowali przy trafieniach pozostałych. Reasumując Old Team musiał awansować i awansował, a czemu nie zgarnął złota - to już sam może sobie na to pytanie odpowiedzieć.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  Tork wiosną zdegradował się do drugiej ligi i po raz kolejny pokazał, że jest już zbyt mocną ekipą na najniższą klasę rozgrywkową. Zespół Tomasza Dubiela sezon zaczął od falstartu, bo najpierw przegrał z 4Kąty Team (przyp. 1:4), a potem po jeden zremisował z FC Hs. Marsz ku górze tabeli "biali" rozpoczęli po 5 października, czyli po przegranej z Empty Dampers - 0:3. Od tamtej pory spadkowicz wygrał sześć, z sześciu rozegranych spotkań, pokonująć po drodze mocne zespoły takie jak Old Team, KEA FC czy chronpesel.pl. We wszystkich tych spotkaniach Tork musiał odwracać losy spotkania i za każdym razem kończył swoją misję pomyślnie. O ile w przypadku Old Teamu wystarczyłoby wyciągnąć Kireja i Janeczka lub Hanca i zespół nie zdziałałby zbyt wiele, to w ekipie dawnego Impelu ciężar gry rozchodził się na cały zespół. Jak nie grał lub słabo grał Łukasz Cygańczuk to dobrze prezentował się Błażej Sikora, jak nie Sikora to Wojciech Binkowski czy Tomasz Dubiel. Nie można było tutaj wskazać konretnego lidera, zwłaszcza, że dotychczasowy, czyli Krzysztof Węgrzyn rozegrał tylko jedno spotkanie. Grano jednak kolektywnie co odbiło się na statystykach indywidualnych, bowiem żaden zawodnik tej drużyny nie strzelił więcej niż dziesięciu goli.

W moim przekonaniu największym rozczarowaniem sezonu Jesień 2021 w drugiej lidze była postawa KEA FC. Tutaj jednak zadziałały mechanizmy, które torpedowały grę tej drużyny w poprzednich sezonach, czyli momenty załamań kadrowych. W pierwszych ośmiu kolejkach "Drukarze" zgarnęli 19 punktów remisując w tym czasie z Empty Dampers i niespodziewanie przegrywając z Medservem United, który w tamtym okresie prezentował się nieźle. Problemy zaczęły nękać podopiecznych Krzysztofa Olejnika od 19 października, czyli od porażki z Torkiem. Do końca sezonu doszły jeszcze dwie przegrane, a dwa ostatnie mecze pokazały, że stabilna kadra to podstawa sukcesu. Na starcie z Mocambolą KEA przybyła w sześciu i zostało to przez przeciwnika wykorzystane, a na ostatni mecz z Old Teamem nie udało się zebrać nawet piątki do grania i skończyło się na walkowerze. Kamraci Olejnika zamiast bić się o tytuł czy przynajmniej o medal, zajęli czwarte miejsce. Co w przypadku tej drużyny było problemem? Jak zwykle ta niestabilność kadrowa, bo jeżeli w zespole najlepszymi zawodnikami wydają się być Marcin Truchan, Adam Płoch, Grzegorz Skiba i Rafał Pilarczyk, a regularnie występującym zawodnikiem jest tylko ten ostatni - to dobrze być nie może. Śmiem trwierdzić, że jakby KEA idąc drogą Old Teamu - nie posiadała szerokiej ławki, ale wyjściowa siódemka co mecz byłaby niemalże optymalna, to swoje przedsezonowe założenia by po prostu spełniła.

Na piątej pozycji granie zakończył...FC Hs, czyli debiutant. Jest to chyba największe zaskoczenie jesiennej kampanii. Na inaugurację zespół rodem z Korei Południowej otrzymał lekcję futbolu od Empty Dampers (przyp. porażka 1:7), a pierwszą wygraną świętował dopiero w czwartej kolejce. Co prawda potem przegrał trzy mecze z rzędu, ale były to porażki nieznaczne, z faworytami, czyli Old Teamem, chronpesel.pl i KEA FC. Końcówka sezonu należała już do ekipy Junga Myeongboka, która zgarnęła komplet punktów w pięciu ostatnich spotkaniach i mogła cieszyć się z wysokiego, piątego miejsca. Co było w przypadku tej drużyny kluczem do sukcesu? Na pewno stabilność kadrowa, szybkie wyciąganie wniosków i przede wszystkim postać Lee Kabsika, który był w tym sezonie fenomenalny. 21 bramek strzelonych, 7 asyst, czyli 28 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (złośliwi powiedzą, że przecież Kirej i Łapeta zrobili lepsze liczby, ale Ci w przeciwieństwie do Kabsika wrocbalowe realia znają bardzo dobrze). To ponad 60% trafień całej drużyny! Imponujący rezultat. Ciekawi jesteśmy jak Kabsik i jego koledzy zaprezentują się na wiosnę?

Chronpesel.pl patrząc na to, że to w zasadzie ten sam zespół co Virtual Team czy jak kto woli FC Przyjął Stracił (Łukasz Okoniewski postarał się o zmianę nazwy i koszuleczek) można powiedzieć, że zaprezentował się lepiej niż na wiosnę. Biorąc pod uwagę jednak fakt, że były to rozgrywki drugoligowe, a zawodnicy występujący w barwach tej drużyny to gracze jakościowi i przede wszystkim doświadczeni, szóste miejsce w ich wykonaniu to rezultat rozczarowujący. Fakt faktem musimy pamiętać, że zespołowi temu karnie zostało odebranych pięć punktów (za wprowadzenie zawodnika niezgłoszonego do sezonu), nie mniej gdyby te punkty im dodać to i tak ich dorobek wynosiłby 24 oczka, tak więc awansu by i tak nie było. Wracając jednak do postawy tej drużyny to miewała swoje wzloty i upadki. Z niżej notowanymi rywalami wygrywała pewnie, ale w starciach z "TOP 4" udało im się tylko pokonać Old Team w końcówce sezonu. W kwestii indywidualnych statystyk to kapitalny sezon rozegrał Adam Łapeta - 24 gole i 7 asyst, a ze swojej postawy mogą być zadowoleni również Piotr Ulatowski, Waldemar Zubik czy Piotr Wyszumirski.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  Duży progres wykonał Medserv United, który w trzech ostatnich sezonach zainkasował zaledwie 13 punktów, a teraz uzbierał ich 19. Ogromny wpływ na to miała rewolucja kadrowa dokonana przed jesienną kampanią. Aż dziesięciu nowych graczy z czego połowa wydaje się, że się spłaciła. Obok Bartosza Rodziewicza i Macieja Mittelstadta, którzy tradycyjnie byli liderami "Medical Coders" z bardzo dobrej strony pokazał się Tomasz Dribczak. Nowi gracze stworzyli rywalizacje w zespole, a i nie zdarzyła się sytuacja w której Mederv musiałby grać bez zmian czy w niepełnym składzie, a przecież takie obrazki wiosną miały miejsce bardzo często. Co do postawy boiskowej to Medserv przegrał tylko jeden mecz z niżej notowanym przeciwnikiem (porażka z Mocambolą), a w starciach z "TOP 6" udało się zgarnąć zaledwie cztery oczka. Tak czy siak nie można mieć do ekipy Rodziewicza większych pretensji.

4Kąty Team jako spadkowicz z 2 ligi zaprezentowały się najgorzej. Sześć meczów ten zespół wygrał i sześć przegrał. Pięć zwycięstw to triumfy z niżej notowanymi przeciwnikami. Z czołówką ekipa Karola Krzysztofiuka sobie nie radziła - sześć porażek i tylko jeden triumf z Torkiem na początku sezonu. Transfery dokonane przed sezonem się spłaciły, bo Michał Nowak i Krystian Drozd mieli udział w nieco ponad 15 golach zdobytych przez swoją drużynę. Nie pozwoliły jednak zagrać na miarę potencjału, chociaż przecież "szarym" do czwartej lokaty zabrakło zaledwie trzech oczek.

Mocambola zaprezentowała się lepiej niż w swoim debiutanckim sezonie, ale nadal nie miała łatwo. Znów musiała mierzyć się z nowym dla siebie środowiskiem, znając jedynie kilku graczy Medservu i chronpesel.pl. "Żółto-miętowi" wygrali pięć meczów - z OBI, Orlikiem, FC UPM, a także z Medservem i KEA FC, która mecz rozgrywała w szóstkę. Czy zespół ten mógł zaprezentować się lepiej? Z pewnością, ale brakowało tutaj lidera. Paweł Potarzycki poziom trzymał, ale statystyki które zrobił nie były jakieś olśniewające, a Adam Garnecki chociaż liczby wyśrubował niezłe, to jednak zagrał tylko pięć razy. Możemy gdybać co byłoby, gdyby grał częściej. Myślę, że pomógłby w uzyskaniu kilku punktów więcej.

Okręgowa Rada Adwokacka kolejny raz nie miała stabilnej kadry i kolejny raz w końcówce sezonu zmuszona była poddawać mecze walkowerem. Najwięcej spotkań rozegrali zawodnicy, którzy na murawie pojawili się siedmiokrotnie, a takich graczy było tylko...dwóch (Wojciech Kowalewski i Damian Foszcz). Marcin Zmórzyński nie mógł też liczyć na odpowiednią obstawę bramki. W sezonie trzech nominalnych bramkarzy zagrało zaledwie w czterech spotkaniach. To przełożyło się na wyniki. W trakcie sezonu "Adwokaci" prezentowali się słabo. Nieznacznie wygrali z OBI, UPM-em i Mocambolą. Zostali rozbici przez FC Hs i Medserv United, a w starciach z czołówką oddawali walkowery. Trzy walkowery pod rząd skutktowały wcześniejszym zakończeniem sezonu. Słaby sezon, ale z dużą przewagą nad najsłabszą trójką.

 Na koniec o trzech najsłabiej radzących sobie drużynach w sezonie Jesień 2021. Na najwyższym, jedenastym miejscu uplasował się FC UPM, który zdobył dwa punkty więcej niż wiosną. W tym sezonie "Gryfiny" wygrały nie jeden, a dwa mecze, w polu pokonanych zostawiając OBI 040 i Orlik Team. Pierwszych pokonali zdecydowanie - 8:1, a drugich ograli 4:3. W tym drugim przypadku warto zaznaczyć, że zespół Tomasza Pacaka od drugiej minuty radzić musiał sobie w sześcioosobowym składzie. Tym większe brawa dla tej drużyny. Zespół "zielonych" zanotował tej jesieni progres. Nie tylko tak jak wcześniej wspominałem, więcej skalpów zdobył, ale również strzelił cztery gole więcej i aż 33 mniej stracił, będąc w kilku meczach trudnym rywalem dla wyżej notowanych przeciwników.

Mimo takiego samego dorobku punktowego jak wiosną, gorzej zaprezentował się przedostatni w stawce Orlik Team. Ten wygrał tylko raz, z OBI 040. Co prawda strzelił trzy bramki więcej, ale też pięć więcej stracił. Przez cały sezon Andrzej Orlik musiał borykać się z problemami kadrowymi. Tutaj często brakowało nominalnego bramkarza między słupkami. Nie zawsze posiłki z ławki były liczne, a co kluczowe, rzadko i poniżej oczekiwań występował Paweł Kozioł. No i to byłoby na tyle.

Podsumowanie kończymy ekipą, która najgorzej sobie tej jesieni radziła. Mowa o debiutancie - OBI 040. Zespół ten odstawał od pozostałych uczestników drugiej ligi. 12 meczów i 12 porażek. Tylko 4 gole strzelone i aż 111 straconych, a przecież dwa ostatnie spotkania drużyna Mateusza Ziarkowskiego oddała walkowerem. Przez nieco ponad 3/4 sezonu na meczach się stawiała, ale na półmetku rozgrywek nie potrafiła zebrać wymaganej siódemki do grania. To skończyło się czterema porażkami dwucyfrowymi, w których "pomarańczowi" nie strzelili ani jednego gola, a aż 70 stracili. Miniony sezon był lekcją futbolu dla OBI. Czy uda się tej drużynie wyciągnąć wnioski i na wiosnę wrócą silniejsi? Tego im życzymy.

 

 

Autor: Michał Pondel
e-mail: m.pondel@wrocbal.pl